czwartek, 21 czerwca 2012

pięćdziesiąty szósty ♥

-HARRY-

Leżałem na łóżku, tempo gapiąc się w sufit. Wydarzenia ostatnich tygodni, zmieniły mnie. I chyba na gorsze. Z Emily nie widziałem się od kilku dni. Jakoś dziwnie nie brakowało mi jej. Po prostu od śmierci Louisa poczułem, że zostałem sam. Wcześniej wszystko robiliśmy razem. Teraz byłem samotnikiem i jedyne co robiłem, to zamykałem się na całe dnie w pokoju, aby gapić się tempo w sufit i rozmyślać nas sensem mojej egzystencji. Usłyszałem donośne pukanie do drzwi, ale jak zwykle je zignorowałem.
-Harry ? - to był głos Nialla, ale nie miałem zamiaru z nim rozmawiać, bo po co ? - Co robisz ? - zapytał, a ja zaśmiałem się sarkastycznie.
-A co mogę robić. Staram się umrzeć. - odparłem bez entuzjazmu.
-Słuchaj. Musimy porozmawiać...
-Nie chcę - odparłem zanim zdążył cokolwiek dodać.
-Mam coś dla Ciebie. - odezwał się nie zwracając najmniejszej uwagi na moje wcześniejsze słowa. Zaciekawiły mnie jego słowa, ale nie dałem po sobie tego poznać. Nadal udawałem zgorzkniałego chama. Poczułem, że kładzie mi coś na brzuchu. To COŚ się ruszało. Przeniosłem swój wzrok i na swojej klatce piersiowej ujrzałem ślicznego, małego kotka. Od razu oczy mi się zaświeciły.
-Skąd go masz ? - zapytałem ujmując kociaka w ręce i głaszcząc delikatnie po główce co wywołało u zwierzaczka mruczenie.
-Słuchaj. Zabiorę Ci go, jeżeli nie zrobisz czegoś dla mnie... - zaczął nie zważając na moje wcześniejsze pytanie, a ja wpatrywałem się w niego wyczekująco. - Wstaniesz, wykąpiesz się, przebierzesz i zaprosisz Emily na randkę. - wypowiedział jednym tchem i wyszczerzył szeroko zęby. Uniosłem jedną brew. Czemu nagle zwrócił na to uwagę ?
-Okej... A co z tego będziesz miał ? - zapytałem, a on zachichotał.
-Nic. Powiedzmy, że oddaję przysługę pewnej osobie.
Nadal nic z tego nie rozumiałem, ale blondasek tylko machnął ręką.
-Nie pytaj, bo i tak ci nie powiem. A teraz proszę telefon w rękę i dzwonisz do lokatej. Za godzinę najpóźniej widzę Cię na dole. - nie dał mi nawet wypowiedzieć słowa i ulotnił się z pokoju. Wyszczerzyłem się szeroko, głaszcząc kotka i chwyciłem za telefon, wybierając numer dziewczyny...


-ABBY-

-Kto pójdzie ze mną i Marleyem na spacer ? - zapytał Liam przepełniony szczęściem i gotowy do wyjścia.
-Ja mogę iść. - zaoferował się Zayn co nieco mnie zdziwiło i po chwili wyszedł z przyjacielem i jego psiakiem. Przeniosłam ponownie swój wzrok na telewizor, gdy po schodach zbiegł Niall. Usiadł koło mnie z szerokim uśmiechem. Zdałam sobie sprawę, że jesteśmy bez świadków. Poruszył śmiesznie brwiami, a ja zachichotałam. Właśnie tego mi brakowało. Odrobiny szczęścia, radości. Zatopiłam się w błękitnych oczach chłopaka. Ten odgarnął mój niesforny kosmyk włosów i przejechał opuszkami palców po moim policzku, co wywołało na moim ciele gęsią skórkę. Niall z sekundy na sekundę zmniejszał dzielącą nas odległość. Usłyszeliśmy jednak kroki na schodach i odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-Którą ? - zapytał wchodzący do pokoju Harry, który w ręce trzymał granatową i czarną marynarkę. Popatrzył na nas pytająco.
-Granatową. - rzuciliśmy jednocześnie z Niallem, a loczek z szerokim uśmiechem powędrował na górę.
-Do trzech razy sztuka. - szepnęłam do Nialla wstając. Poszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki sok. Nalałam sobie do szklanki i wyszłam do ogrodu. Usiadłam na mojej ławeczce i odetchnęłam głęboko. Położyłam jedną dłoń na już wypukłym brzuszku. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Cieszyłam się na przyjście dziecka. Miałam nadzieję, że będzie podobne do Louisa. Przypominałoby mi, że on zawsze będzie częścią mnie. To byłby owoc naszej miłości.
Zamknęłam oczy i napawałam sie wolną chwilą...
-Harry już poszedł. - usłyszałam głos Nialla, który po chwili zajął miejsce obok mnie i zarzucił na ramiona sweterek.
-A gdzie poszedł ? - zapytałam z zaciekawieniem, głaszcząc przy tym kociaki na kolanach Horanka.
-Na randkę z Emily. - odparł, a ja wybrałuszyłam oczy.
-Dawno jej nie widziałam. W końcu ruszył te swoje cztery litery do czegoś pożądnego.
-Nie obyło się oczywiście bez szantażyku. - dodał blondasek wskazując na kociaki, a ja przewróciłam oczami.
-Ważne, że skuteczne. - odparłam, a ten pokiwał zdecydowanie głową. Zwróciłam swoje oczy ku drzewku, które dumnie powoli pięło sie w górę. Wiaterek delikatnie ruszał jego liśćmi. Czułam na sobie wzrok Horana. Walczyłam sama ze sobą, aby na niego nie spojrzeć. Wiedziałam czego pragnę, ale mimo tego, że pokusa byłą wielka, starałam się z nią walczyć.
-Dłużej już nie wytrzymam. - powiedział ledwie słyszalnym szeptem, a ja nadal nie spoglądałam na niego. - Abby ja... oszaleję zaraz. - dodał nieco głośniej, a ja w końcu przełamałam sie i zatonęłam w jego tęczówkach. Starałam się nie zatracić i mieć trzeźwy umysł, ale nie byłam w stanie. Po prostu byłam pewna tego co za chwilkę miało sie stać. Chciałam tego jak nigdy. Chłopak przeniósł wzrok na ułamek sekundy na moje usta. Poczułam, że serce mi sie zatrzymało. W następnej sekundzie po prostu przybliżyliśmy się do siebie i złączyliśmy wargi. Poczułam wewnętrzne ciepło i motyle w brzuchu. Zarzuciłam blondynowi ręce na szyję, a ten objął mnie w pasie. Czułam, że serce bije mi jak oszalałe, a w głowie kłębiło mi sie tysiąc myśli. Nie chciałam żałować tego pocałunku. Wręcz przeciwnie. Chciałam, żeby trwał dłużej.
Trwaliśmy w jedności przez dłuższą chwilę. Niall odsunął się ode mnie na minimalną odległość tak, aby móc spojrzeć mi w oczy.
-Kocham Cię, Abby. - wypowiedział czułym głosem, a moje oczy zaszkliły się łzami. Czułam, że serce urosło mi dwukrotnie i jest przepełnione szczęściem.
-Ja też Cię kocham, Niall. - odparłam, a chłopak po prostu eksplodował. Na jego ustach pojawił się chyba najszerszy uśmiech na świecie, a w oczach pojawiły się roje tańczących iskierek. Nasze usta ponownie złączyły sie w rmantycznym pocałunku.
-Abby ? - usłyszałam jak ktoś wypowiada moje imię. Oderwałam sie z blondyna i spojrzałam w stronę drzwi. Stał tam nie kto inny jak...



Jestem wredna wiem q; Przepraszam, że taki krótki, ale wena coś mnie opuszcza i coś czuję, że z tego powodu zbliżamy sie do końca tego opowiadania. Chociaż myślałam też, żeby założyć nowego bloga, gdzie główną postacią będzie dziecko Abby. Co sądzicie ? Ale to tylko takie małe plany jak na razie q;
Dziękuję, że tak wytrwale czekałyście ((;
Postaram się dodać nowy jak najwcześniej (;
Za wszystkie błędy przepraszam.

TYMCZASEM ZAPRASZAM NA MOJEGO [KOLEJNEGO] NOWEGO BLOGA !!!



Pozdrawiam
black.character

Nowy Blog ♥

Kochane zapraszam Was na mojego nowego bloga, którego miałam zacząć dopiero po skończeniu tego, ale nie mogłam się już powstrzymać q;
Obiecuję, że następny rozdział pojawi się już niedługo. W szkole niestety jest zbyt wiele osób, które lubią zaglądać na ekran i niestety pisane nowych rozdziałów jest niemożliwe ;/
Czekam na Wasze opinie na temat bloga.


Pozdrawiam
black.character

piątek, 15 czerwca 2012

Notka ♥

            Kochane, chciałam Was poinformować, że mój "genialny" komputer odmawia posłuszeństwa i tym samym nie mogę dodawać nowych rozdziałów =/.
Bardzo Was przepraszam, napiszę nowy jeśli brat przyjedzie i użyczy mi laptopa.
Będę czytać Wasze rozdziały dzięki internetowi w komórce :D Choć raz będę dziękować, że jestem w tej sieci xd
Kocham Was i mam nadzieję, że nie przestaniecie czytać przez tą przerwę w pisaniu ((;
black. character

czwartek, 7 czerwca 2012

pięćdziesiąty piąty ♥

-NIALL-

-Niall... Kocham Cię. - Abby wypowiedziała te słowa, a ja wybałuszyłem oczy i stanąłem jak wryty. Poczułem kogoś dłoń na moim ramieniu. Okręciłem głowę i ujrzałem uśmiechniętą twarz Louisa.
-Czas wracać co ? - zapytał, a ja zdecydowanie pokiwałem głową. - Pamiętaj o czym Ci mówiłem. Mam cię na oku. - dwoma palcami wskazał na swoje oczy, a później na mnie. Zaśmiałem się i przytuliłem przyjaciela.
-Wiesz, że tam na dole brakuje nam Ciebie... - westchnąłem, a chłopak poklepał mnie po plecach.
-Wiem. Ale pamiętajcie, że ja jestem z wami. Proszę pomóż Harremu. Widzę, że zaniedbywa Emily, a ona przecież go kocha nad życie. - powiedział z wielkim smutkiem w oczach. Jak zwykle martwił się o Harolda.
-Obiecuję. - przytuliłem przyjaciela jeszcze raz. Wiedziałem, że już nie zobaczymy się wcześniej niż po mojej własnej śmierci. - To do zobaczenia.
-Oby nie za wcześnie. - poczochrał mi włosy i puścił oczko. Wyswobodził się w uścisku i zaczął się oddalać. Ponownie pojawiło się białe światło, a potem widziałem już ciemność.

-ABBY-

Płakałam jak małe dziecko. Dlaczego ? Bo tak strasznie chciałam aby teraz Niall mnie słyszał. Nagle poczułam jak ktoś ścisnął moją dłoń. Podniosłam wzrok. Tym kimś był Horan. Spojrzałam na jego twarz, a ten zdejmował sobie maskę do oddychania.
-Abby... - wypowiedział zachrypniętym głosem, a ja poczułam, że zaraz eksploduję.
-Niall ! - krzyknęłam i rzuciłam się chłopakowi na szyję. - Proszę Cię nie opuszczaj mnie. Już nigdy. Błagam. - wypowiadałam te słowa w między czasie całując jego oba blade policzki.
-Obiecuję, ale pod jednym warunkiem.
-Co tylko chcesz. - odparłam bez chwili zastanowienia.
-Pocałuj mnie. - odpowiedział, a ja spojrzałam w jego niebieskie oczy. Tak tego pragnęłam przez ostatnie dni. Pogładziłam opuszkami palców jego policzka. Gdy nasze wargi dzieliły milimetry, do sali wpadła pielęgniarka z lekarzem.
-Proszę się od niego odsunąć. - rozkazał mi, a ja niechętnie to zrobiłam. Widziałam kwaśną miną Nialla. Zresztą moja pewnie nie różniła się zbytnio. - Proszę wyjść. - dodał, a ja zrezygnowana wyszłam z sali. Wyciągnęłam komórkę i wykręciłam numer do Zayna.
-Przyjechać po Ciebie siostrzyczko ? - usłyszałam po drugiej stronie jego opiekuńczy głos.
-Nie. Przyjedź tutaj. I zabierz chłopaków. Niall się wybudził. - oznajmiłam a po drugiej stronie usłyszałam krzyk radości. Zaśmiałam się do słuchawki.
-Na prawdę ?! O kurde ! Już jedziemy ! Będziemy za chwilkę ! - krzyczał jak opentany, a ja tylko zachichotałam i rozłączyłam się. Zresztą dalsza konwersacja z chłopakiem nie miała sensu. Stanęłam przodem do pokoju. Za szybą widziałam, że lekarz rozmawiał z blondaskiem, który wyglądał teraz jak okaz zdrowia. W końcu po długim i żmudnym wywiadzie, opuścił salę.
-I co z nim ? - zapytałam niż ten zdążył nawet otworzyć ust.
-To dziwne, bo wygląda jak nowo narodzony. Jeśli badania będą w normie to najdalej za dwa dni wyjdzie. - posłał mi ciepły uśmiech, a ja pokazałam mu całe moje uzębienie.
-Bardzo Panu dziękuję. - uścisnęłam mu rękę, a ten odszedł w milczeniu przeglądając jakieś kartki w notesie. W miejscu w którym zniknął mi z oczu, pojawiło się przedszkole.
-Co z nim ? - krzykał Harry, gdy tylko minął zakręt.
-Wszystko w porządku. Myślę, że jutro go wypiszą. - odpowiedziałam gdy przed moimi oczami ukazała się trójka uśmiechniętych buzi.
-Chodźmy do niego. - zaproponował Liam. otworzyłam drzwi, a Ci wparowali jak nienormalni.
-Nasza śpiąca królewna się obudziła ! - wrzasnął Zayn i rzucił się przyjacielowi na szyję.
-I co książę nie obudziłeś mnie pocałunkiem jak w bajce ! Obrażam się. - fuknął, a ja wybuchłam śmiechem. Znów było tak jak dawniej. Wszyscy uśmiechnięci i weseli.
-Oj przepraszam. Chodź tu. - Zayn przyssał się do policzka Nialla, a ten zaczął się wykrzywiać i odpędzać chłopaka.
-Fuj. - skomentował, wycierając policzek, gdy brat od niego się odsunął.
-Tęskniliśmy. Ale przynajmniej nikt mi nie podbierał żelków. - odezwał się Harry i przytulił uśmiechniętego od ucha do ucha kumpla.
-Muszę to nadrobić. - zapewnił loczka blondyn i pogroził mu palcem, a ten zrobił poważną minę.
-Cieszę się stary, że już jesteś. - Liam podszedł ostatni i tak jak koledzy, przytulił chłopaka.
-Tak tak. Wiem, że mnie kochacie. A skoro tak jest to... Błagam, zabierzcie mnie stąd ! - jęknął, a każdy z chłopaków spoglądał po sobie. W końcu spojrzenia skierowały się w moją stronę.
-Nie patrzcie tak. Lekarz mówił, że może wyjść najpóźniej za dwa dni. Bądźmy dobrej myśli. - odpowiedziałam uśmiechając się delikatnie, a reszta wzruszyła ramionami. - A teraz do widzenia, musimy dać mu odpocząć tak, żeby już jutro mógł wyjść. - zakomenderowałam i razem z jękami chłopaków, opuściliśmy pokój Nialla i udaliśmy się do domu.

-Obiecuje, że jej nie obudzę. Chcę po prostu ją zobaczyć. - usłyszałam głos za drzwiami mojego pokoju. Wydawało mi się, że należał do Horana. Czyli chłopcy nie obudzili mnie kiedy po niego jechali ? Nie miałam ochoty otwierać jeszcze oczu. Byłam strasznie wymęczona. Tyle nieprzespanych nocy spędzonych na rozmyślaniu o blondynie...
-No dobra, idź. - drugą osobą był Zayn. Ach ten opiekuńczy braciszek. Co ja bym bez niego zrobiła. Usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi, a w następnej sekundzie dźwięk ich zamykania. Po chwili poczułam jak blondyn siada koło mnie. Nadal pozostawiłam zamknięte oczy. Choć miałam straszną ochotę rzucić się teraz na niego i wyściskać to z drugiej strony byłam ciekawa tego co zrobi. Sekundy dłużyły się, a chłopak nawet nie drgnął. Czułam jego natarczywe spojrzenie na sobie. Poczułam jak opuszkiem palców dotknął mojego policzka. Natychmiast moją skórę przeszył przyjemny dreszcz. Podniosłam powoli powieki, aby po sekundzie ujrzeć jego niebieskie oczy. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, ani myśląc zdejmować z mojego policzka swojej ciepłej dłoni.
-Obiecałem Cię nie obudzić. - odezwał się, ale widocznie nie brał tych słów na poważnie.
-I tak nie spałam. - odparłam nie spuszczając wzroku z jego oczu. - Kiedy wróciłeś ?
-Kilka minut temu.
-I od razu przeszedłeś do mnie ? - zapytałam, a on pokiwał tylko głową. Przybliżyłam się i przytuliłam go. W końcu poczułam, że jest blisko mnie. - Brakowało mi Ciebie. - dodałam i poczułam, że ten ściska mnie mocniej. Trwaliśmy tak w uścisku, w milczeniu. Potrzebowaliśmy się nawzajem.
-Niall chcesz coś do pi... - odezwał się Liam wchodząc do pokoju, ale przerwał widząc nas w objęciach. - Przeszkadzam czy coś ? - zapytał z uśmiechem, a my spojrzeliśmy po sobie i pokiwaliśmy przecząco głową. Chłopak się uśmiechnął i rzucił na łóżko obok nas. Lubiłam Liama. Dobrze mi się z nim rozmawiało, umiał doradzić w każdej sytuacji lub chociażby wysłuchać.
-Nudzi mi się. - jęknął zakrywając się poduszką. - Co robimy ?
-Ja wiem co muszę zrobić. Jak chcecie to możecie ze mną iść. - powiedział Niall patrząc to na mnie to na Liama. My też spojrzeliśmy po sobie, a po chwili pokiwaliśmy ochoczo głowami. - No to dalej. Tylko Harry nie może z nami iść.
-A to czemu ? - zapytał zainteresowany Liam, zresztą ja też byłam ciekawa.
-Zobaczycie. - podniósł się z łóżka i czekał, aż my to zrobiliśmy. Powstaliśmy leniwie i podążyliśmy w kierunku schodów. - Zajmij czymś Harrego. - odezwał się Niall do przechodzącego Zayna.
-On i tak siedzi w pokoju, więc luz.
Zeszliśmy na dół i ubraliśmy buty. Wyszliśmy z domu i podążyliśmy za Niallem. Nie mieliśmy pojęcia co on kombinuje.
-Możesz nam powiedzieć gdzie idziemy?
-Oto cel. - blondyn zatrzymał się przed dużym budynkiem. Dopiero po chwili zorientowaliśmy się, że jest to sklep zoologiczny.
-Niall ? Po co tu przyszliśmy ? - zapytałam z lekkim strachem. Co ten blondynek znów wymyślił.
-Obiecałem komuś pewną rzecz i pewne zwierzątko mi pomoże. - odpowiedział, a ja spojrzałam na Liama, który zrobił tylko głupią minę i wzruszył ramionami. Weszliśmy do środka gdzie była masa ślicznych zwierzątek.
-Czego szukamy ? - zwrócił się do Horana Liam, jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu.
-Są ! - krzyknął uradowany i podszedł do miejsca w którym były koty. - Pomóżcie mi wybrać któregoś.
-Ale śliczny ! - pisnęłam podchodząc do klatki z kotkiem w pręgi z białymi łapkami. - Ja go chcę. - zdecydowałam chcąc wyjąć go z klatki.
-Ale ty miałaś go poszukać dla mnie, nie dla siebie. - podszedł Niall tłumacząc mi jak małemu dziecku.
-No ale popatrz jaki ładny. - podstawiłam mu kotka pod nos, który dotknął łapką policzka blondyna.
-No dobra, weź go. - odpowiedział przewracając oczami, a ja z szerokim uśmiechem pogłaskałam kotka.
-Zawsze chciałem mieć psa. - usłyszałam za sobą głos Liama, który przypatrywał się słodkiemu szczeniaczkowi rasy Labrador.
-Jest śliczny. - powiedziałam kładąc mu rękę na ramieniu. - Co za problem go wziąć. - szepnęłam mu do ucha, ale ten pokiwał głową.
-Dwa koty i pies ? To nie najlepsze rozwiązanie.
-Weź przestań. To tylko takie gadanie, że koty nienawidzą się z psami. Popatrz. - podeszłam do owego labradora i podstawiłam mu kotka pod nosek. Ten go obwąchał i polizał po główce. - Widzisz. Bierz go, przecież widzę, że chcesz. - puściłam mu oczko, a ten z szerokim uśmiechem wyjął białego pieska z klatki. Poszliśmy zapłacić za maluchy, a przy kasie spotkaliśmy Nialla z rudo-białym kotkiem w ręce.
-To widzę od dzisiaj zoo w domu. - powiedział z szerokim uśmiechem, a my pokiwaliśmy głowami. Zapłaciliśmy za zwierzaki, dokupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i opuściliśmy sklep.
-Niall tak w zasadzie to po co Ci ten kot ?
-Nie dla mnie. Dla Harrego.
-Ale po co ?
-Muszę z nim porozmawiać na pewien temat. - odparł, a ja spojrzałam na Liama, który po raz kolejny tak jak ja, nie wiedział co blondyn kombinuje. Dotarliśmy do domu i ruszyliśmy do dużego pokoju.
-Patrz jaki śłodki koteciek. - położyłam zwierzątko na brzuszku Zayna, a ten przeniósł na niego wzrok.
-Ale śliczny. - pogłaskał zwierzaczka po główce, a ten słodko zamruczał. - Mogliście mówić, też kupiłbym sobie.
-A ja mam psa. - powiedział dumnie Liam siadając na kanapie z labradorem na kolanach.
-Ale ładny. - Zayn pogłaskał zwierzaczka i uśmiechnął się słodko. Wrócić nasz kochany Zayn. Tan za którym tak tęskniłam.
-A ten jest dla Harrego. - pokazał kotka Niall, ale nie podszedł bliżej. - Idę pogadać z Harrym. - powiedział wchodząc po schodach na górę.
-Mnie nie pytaj. - powiedziałam szybko, gdy Zayn zrobił pytającą minę. - Sama jestem ciekawa co kombinuje.


Ludzie jakie dno ! Nie jestem zadowolona z tego rozdziału ;/ Przepraszam, za spieprzenie ;/ I że taki krótki. Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem !!!

PS: Nie życzę sobie, aby ktokolwiek używał mojego tytułu lub adresu, na swojego bloga. Spotkałam się już z tą sytuacją, więc tylko apeluję !

Kocham Was <3
black.character

sobota, 2 czerwca 2012

pięćdziesiąty czwarty ♥

Obudziłam się ze strasznym bólem pleców. Czułam, że ktoś opuszkami palców gładzi moją dłoń. Powieki wydawały się ciężkie, więc nawet nie próbowałam się z nimi siłować.
-Kto jej powie jak się obudzi ? - usłyszałam głos Harrego po mojej prawej stronie. O czym oni rozmawiali ? Postanowiłam nadal udawać, że śpię.
-Ja. W końcu jestem jej bratem. - odpowiedział mu Zayn wzdychając ciężko. Leżałam jeszcze kilka minut czekając na dalszą część rozmowy, ale nikt już się nie odezwał. Ciekawość sięgnęła zenitu, więc poruszyłam się i z trudem podniosłam powieki.
-Co się stało ? - zapytałam patrząc na Malika, który miał smutek malujący się na twarzy i popuchnięte oczy.
-Abby posłuchaj... Niall miał wypadek. - wytrzeszczyłam oczy. No jasne, przecież wieźli go na salę operacyjną.
-I co z nim ? - zapytałam wypowiadając te słowa jak najszybciej umiałam. Zayn wymienił spojrzenie z Harrym i Liamem, a ja czekałam na werdykt. Te kilka sekund ciągnęło się niemiłosiernie. Bicie serca przyspieszyło wraz z oddechem.
-On... Miał operację. Na szczęście się udała. - odparł, ale ja nadal nie wypuszczałam powietrza z płuc. Dlaczego więc był taki przestraszony, a zarazem zmartwiony ? - Niestety... - tym razem spojrzał mi głęboko w oczy, łapiąc w swoją dłoń moją. - Zapadł w śpiączkę. - po tych słowach, bicie mojego serca przyspieszyło ponownie. Do oczu zaczęły napływać łzy. Pozwoliłam im spokojnie spływać po gorących policzkach. - Abby proszę, nie denerwuj się.
Nie denerwuj się ? Jak mam się nie denerwować ? Przecież to przeze mnie.
-Chcę go zobaczyć. - oświadczyłam, a bart spanikowany spojrzał w stronę Harrego, poszukując pomocy.
-Abby to nie najlepszy pomysł...
-Mam to gdzieś. Chcę go zobaczyć. Teraz ! - krzyknęłam nie powstrzymując łez cisnących mi się do oczu. Nikt się nie ruszał, więc odkryłam się i stanęłam na zimnej podłodze.
-Pomogę Ci. - obok mnie jak błyskawica znalazł się Zayn. Wiedział, że nie odpuszczę. Byłam uparta, zresztą tak samo jak on. Objął mnie ramieniem i prowadził we właściwą stronę. Zatrzymał się przed drzwiami do kolejnego białego pomieszczenia. Podniosłam głowę i ujrzałam ciało Nialla leżące na łóżku szpitalnym, do którego podoczepiane było z milion kabelków. Uroniłam kolejne łzy. To był tragiczny widok. Nigdy, nikomu nie życzyłabym, aby musiał zostać swojego przyjaciela w takim stanie. - Mam być z Tobą ? - zapytał brat, ale ja pokiwałam przecząco głową. Podeszłam do krzesełka i usiadłam na nim. Przyglądałam się Horanowi, chociaż jego twarz była zasłonięta przez maskę z tlenem. Dotknęłam jego dłoni. Była zimna jak u trupa. I tak samo blada. Czułam się bezradna. Gdybym mogła cofnąć czas...

-NIALL-

Otworzyłem oczy. Znajdowałem się w jakimś jasnym pomieszczeniu. Biel raziła w oczy. Wpatrywałem się w pustą przestrzeń, mrużąc powieki. Powoli odzyskiwałem ostrość. Zauważyłem idącą w moją stronę postać. Była coraz bliżej. Uważnie się jej przyglądałem. Był to chłopak o dłuższych zaczesanych na bok, brązowych włosach i niebieskich oczach. Uśmiechał się promiennie i wyciągnął ręce przed siebie jakby chciał mnie przytulić. Dopiero gdy był kilka metrów ode mnie zorientowałem, kto to tak na prawdę jest.
-Louis ! - krzyknąłem i pobiegłem w stronę chłopaka. Rzuciłem się na niego, powodując nasz upadek. - Co ty tu robisz ? - zapytałem, gdy ten podał mi rękę, abym mógł wstać.
-Zaraz Ci powiem. Najpierw to. - odpowiedział, a po chwili zamachnął się i uderzył mnie pięścią prosto w twarz. Upadłem ponownie na ziemię, przystawiając dłonie do nosa.
-Powaliło Cię ?! - zapytałem, ale widząc jego poważną minę stwierdziłem, że był pewien swojego zachowania.
-Mnie ? A ty niby lepszy ? Czy na prawdę musiałem doprowadzić do tego, abyś się tu znalazł, żebyś w końcu wbił sobie moje słowa do tego swojego durnego, blond łba ?!
Jego słowa zbiły mnie z tropu. Wpatrywałem się w niego, mrugając szybko oczami. Co to wszystko miało znaczyć ? Przecież to ja wpadłem pod tira, to ja w ogóle wybiegłem ze szpitala.
-Jak to Ty musiałeś do tego doprowadzić ? I gdzie ja w ogóle jestem ? - zapytałem rozglądając się wokół, nie bardzo rozumiejąc, co się dzieje.
-Jesteś w niebie Niall. - odpowiedział mi Louis, pochylając się nade mną. - Tak ja to spowodowałem, bo przeze mnie tir nie zatrzymał się wcześniej.
-Ale po co to zrobiłeś ? - zadałem mu kolejne pytanie. Jak to w niebie ? Czemu ja rozmawiał z trupem ? Co się dzieje ?!
-Po to, żeby Ci wyjaśnić pare spraw. - usiadł koło mnie i przeszywał swoim wzrokiem od góry do dołu. - Dlaczego mnie nie posłuchałeś ? Miałeś się zaopiekować Abby.
-Ale jak Ty sobie to wyobrażasz ? Że będziemy razem i stworzymy rodzinę...
-Dokładnie tak. - odparł przerywając mi w połowie zdania. - Nadal tego nie rozumiesz ? Właśnie tego chcę. Żeby Abby była szczęśliwa i jak każda dziewczyna, założyła własną rodzinę. I chcę, abyś to Ty stał przy jej boku, aż do śmierci.
Po tych słowach zacząłem powoli wszystko rozumieć. Wszystkie wydarzenia złożyły mi się w całość. I wszystkie słowa Louisa. 
-Wiem, że ją kochasz. - dodał, a ja poczułem, że moje policzki oblewają się rumieńcami. - I dobrze, że nie ukrywasz już tego więcej. Pokazałeś jej co czujesz i to jest ważne. Ale wiedz, że dostałeś ode mnie w twarz za to, że zwlekałeś tyle czasu. Nawet nie wiesz co się działo w jej głowie gdy ją tak ignorowałeś. Zamiast się o nią zatroszczyć, ty budowałeś jej załamanie psychiczne.
-Louis, ale co miałem zrobić ? Ona do dzisiaj nie może się pogodzić z tym, że odszedłeś. To co miałaby mi wskoczyć w ramiona i być szczęśliwa ?
-Nie. Ale wiedziałaby na czym stoi. To co teraz dzieje się w jej głowie jest... nie do opisania. Cały czas o Tobie myśli. Gdy jest już zdecydowana co do uczyć jakimi Ciebie darzy, przypomina sobie o mnie i wcześniejsze myśli wymazuje. Nawet nie wiesz jakie to denerwujące. - chłopak skrzywił się co mnie trochę zdziwiło. Jednocześnie byłem prze szczęśliwy gdy powiedział mi, że Abby o mnie myśli...
-Czemu denerwujące ?
-Bo czuję, że ją ograniczam. Dałem jej traumę na kilka miesięcy i na pewno potrwa jeszcze długo. W końcu nasze dziecko będzie jej o mnie przypominało. 
Pokiwałem głową pokazując, że rozumiem. Nawet po śmierci nie miał lekko. To, że słyszał jej myśli, myśli wszystkich, było dobijające. Współczułem mu z całej siły.
-Niall proszę Cię zajmij się nią. Macie moje błogosławieństwo. Chcę, żebyście byli razem. Bez względu na to, co inni pomyślą. 
-Ale to jest nie fair wobec Ciebie...
-No błagam przestań tak mówić ! Nie rozumiesz ? Ja CHCĘ tego ! - uniósł głos, aż podskoczyłem. Rozumiałem, że zależało mu na szczęściu Abby, ale mimo wszystko ona w końcu cały czas go kochała.
-A skąd wiesz, że jestem dobrym kandydatem dla niej ? - zapytałem unosząc brew.
-Znam Cię już kilka lat. Widzę jak na nią patrzysz. Nie skrzywdziłbyś jej nigdy. - odparł i puścił mi oczko.
-Louis, ale ona stale Cię kocha. Jakim cudem nagle zacznie darzyć mnie jakimś silnym uczuciem ? - prychnąłem wiedząc, że to jest niewykonalne zadanie.
-Ona już Cię kocha. - po tych słowach wybałuszyłem oczy i spojrzałem na niego ze zdziwieniem. W końcu on wiedział teraz wszystko, nie okłamałby mnie, przynajmniej nie w takiej sprawie. - Posłuchaj. Obserwuję ją przecież cały czas. Ona za Tobą cholernie tęskni. Życia bez Ciebie już nie widzi. Obudź się i powiedz co do niej czujesz ! - ponownie krzyknął, ale z tym razem z uśmiechem na ustach.
-Dzięki stary. - przytuliłem go i poczochrałem włosy. -Macie tu fryzjera czy co ? Czy to jakaś super moc i włosy Ci nie rosną ? - zachichotałem, a ten przewrócił oczami.
-Jeśli chcesz wiedzieć, to jestem tu dopiero ponad dwie godziny. - odpowiedział z uśmiechem, a ja uniosłem jedną brew.
-Jak to dwie godziny ? Przecież odszedłeś 5 miesięcy temu.
-Tak to. Tutaj wszystko jest inne. Jedna minuta w niebie to tak jak jeden dzień tak na dole. - poruszał śmiesznie brwiami, a ja zaśmiałem się robiąc wielkie oczy.
-Chwila chwila... Skoro ja jestem tu, to co robię na dole ? - dopiero teraz się zdziwiłem. Nawet nie wiedziałem jakim cudem tu się znalazłem. - Czekaj czekaj.... Czy ja umarłem ? - zapytałem ze strachem w oczach, a Louis wybuchł głośnym śmiechem. Walnąłem go w ramię, ale podejrzewam, że nie bolało. Zresztą mi po starciu z pięścią Tomlinsona, krew z nosa nie wyciekła.
-Żyjesz żyjesz. Tylko wpadłeś w śpiączkę. - poinformował mnie, a ja podrapałem się za uchem.
-Czyli... ile dni już tam leże. - kolega spojrzał na zegarek i pomyślał chwilkę.
-No jakieś 10 dni. - odpowiedział z szerokim uśmiechem na ustach.
-Co ? No to może czas wrócić ? - zapytałem z nadzieję, chcąc znaleźć się już na dole, ale Lou pokręcił przecząco głową.
-Może nie świece teraz najlepszym przykładem, ale Abby musi zrozumieć jak bardzo jej Ciebie brakuje i co dla niej znaczysz. Dajmy jej jeszcze kilka dni. Umówiłem się z Michaelem Jacksonem, Jimim Hendrixem, Johnem Lennonem i Curtem Cobainem na grę w baseball'a. Idziesz ze mną ? - zapytał podnosząc się, posyłając mi szeroki uśmiech.
-No jasne. - podniosłem się i pobiegłem za przyjacielem...

-ABBY-

Minął kolejny miesiąc. Codziennie miałam nadzieję, że w końcu nadejdą te szczęśliwe dni. Chłopcy byli bez życia. Harry zaniedbywał kontakty z Emily, Liam dzwonił do Loli coraz rzadziej... A ja i Zayn nie dzwoniliśmy do nikogo. Gdy widziałam na komórce przychodzące połączenie od mamy, pisała jej sms'a o treści ,,Żyję". I dawało jej to spokój na jakieś 3 dni. Monica pisała mi, że chce do mnie przylecieć, ale ja zakazałam. Nie chciałam teraz przebywać z nikim. Prócz tej jednej osoby...
Jak zwykle przed południem przeszłam przez próg do białego pomieszczenia. Aparatura piszczała, a kreski na ekraniku unosiły się normalnie. To dodawało mi trochę otuchy. Usiadłam na krześle i odetchnęłam. Dotknęłam zimnej dłoni Nialla. Gładziłam ją kciukiem, rozmyślając nad tym co dalej. Lekarze coraz częściej powtarzali mi o możliwości odłączenia go od aparatury. Nikt nie wierzył w to, że się obudzi. Nikt poza mną. Ja czułam, że jeżeli Louis mnie kocha, nie pozwoli odejść Horanowi i w jakiś sposób przekupi tych na górze, aby go przywrócili do życia. 
W moich myślach nie było nikogo innego niż Nialla. Już nie próbowałam go sobie wybić z głowy. Wiedziałam, że jeżeli uczucie, którym go darze jest taki silne, to nigdy nie zniknie. Chociażbym bardzo chciała się go pozbyć. Nie walczyłam z tym uczuciem. Pragnęłam, aby blondyn w końcu dowiedział się co do niego czuję. Może było to nie w porządku wobec Louisa, ale z drugiej strony sam w liście napisał, abym ułożyła sobie z kimś życie. Na nowo. A ja wiedziałam, że tym kimś, jest Niall. Całe dnie myślałam jak powiedzieć mu to co czuję. Może po prostu w ten sposób co on ? Chciałam w końcu znów poczuć jego usta na moich. Ciepłe, delikatne... To było silniejsze ode mnie. Może nie zdawałam sobie sprawy, ale byłam uzależniona od niego. Codziennie przychodziłam do niego o 11 i siedziałam, aż któryś z chłopców po mnie nie przyjdzie. Gdy pewnego dnia miałam rano badania i o 11 siedziałam jeszcze z Zaynem w gabinecie ginekologa, myślałam, że zwariuję. Chciałam się znaleźć natychmiast koło Niallera. Spojrzałam na jego bladą rękę. A jeżeli lekarze mają rację i on nigdy się już nie obudzi ? Wiedziałam, że kiedyś zacznę w końcu o tym myśleć. Czemu akurat teraz ? Bo byłam na skraju wytrzymania ? Chciałam usłyszeć jego głos. Poczuć jego dłonie na policzku. Jego wargi na moich... Westchnęłam i spojrzałam na jego ledwie widoczną twarz. 
-Niall... Kocham Cię. - w końcu wypowiedziałam te dwa słowa. Po moim policzku pociekła łza. Spojrzałam w dół i pozwoliłam płynąć następnym...



Szczerze, uważacie, że wątek Niallera to jakieś SF ? Bo ja nie wiem jak wy to odczuwacie, ale ja wierze w takie rzeczy, więc postanowiłam tak to ukazać ((; I co zadowolone, że trochę Louisa też się pojawiło ? ;D No i troszkę szczęścia w tym samym wątku qq;

Bardzo dziękuję za komentarz od Anonimka. ,,Kocham twojego bloga. Jeśli bym tylko mogła i miałabym odpowiednią władzę to chętnie wydałabym to opowiadanie jako książkę. Dziewczyno masz talent. ;**
To opowiadanie jest jednym z najlepsiejszych jakie kiedykolwiek czytałam ;***"

Bardzo dziękuję za miłe słowa ! Czytam wszystkie wasze komentarze, które na prawdę podnoszą mnie na duchu. Sama chciałabym kiedyś wydać książkę, mam nadzieję, że kilka osób by kupiło ;D 
I nie myślcie tutaj, że kogoś wyróżniam, bo wszystkie komentarze są na prawdę wzruszające ;***

Dziękuję za ponad 45 000 wejść i 99 obserwatorów ! Jesteście najlepsi ! ♥ 

Pozdrawiam
black.character