niedziela, 5 sierpnia 2012

pięćdziesiąty siódmy ♥

KOCHANE PROSZĘ, PRZECZYTAJCIE OPIS POD ROZDZIAŁEM 


 Podłączyłam lampki do kontaktu, a te rozbłysły na miliony kolorów. Uśmiechnęłam się do siebie, usłyszawszy dzwonek do drzwi. Odetchnęłam głęboko i poszłam, aby je otworzyć. Już z daleka w wąskiej szybce rozpoznałam uśmiechniętą twarz mojego braciszka.
-Abby ! - krzyknął gdy je otworzyłam i rzucił mi się na szyję. Nie widzieliśmy się zaledwie kilka dni, ale za każdym razem witaliśmy się jakby trwały latami.
-Widzę, że punktualny nawet na starość. Cześć Danielle. - przytuliłam żonę mojego brata, która promieniała radością. Tak. Żonę. Byli już małżeństwem od dobrych 7 lat. Gdy zaczęli być razem na prawdę starali się to ukryć. Mimo iż pani Malik była dziewczyną Liam'a to ten zaślepiony urokiem Loli, nie miał im tego za złe. - Mike, ale urosłeś ! - spojrzałam na 6 letniego synka moich bliskich, który wpatrywał się we mnie swoimi głębokimi, czarnymi oczkami. Przytuliłam go mocno do siebie i posłałam uśmiech na co on odsłonił swoje ząbki, wyszczerzając je do mnie. - Wejdźcie, zapraszam. - otworzyłam szerzej drzwi, a trójka gości wparowała do środka.
-A gdzież Twój luby ? - zapytał głupkowato braciszek, ruszając tymi swoimi krzaczastymi brwiami.
-Pewnie zamęcza swoją pasją innych. Rozgośćcie się, a ja po niego pójdę. - puściłam im oko i ruszyłam schodami na górę. Z daleka było słychać brzdęk gitary i sugestie, jak je wydawać. Drzwi od pokoju były szeroko otwarte, więc oparłam się o framugę ze skrzyżowanymi rękoma i przyglądałam całej sytuacji.
-Na końcu robisz F i to wszystko.
-Tak tato ? - malec wykonał ostatni dźwięk tak, jak mu kazano.
-Dokładnie tak. Jestem z Ciebie dumny synku. - ojciec przytulił malca, który na ustach miał szeroki uśmiech. Byłam przeszczęśliwa przyglądając się tej sytuacji.
-Zayn przyjechał. - oświadczyłam, gdy dwójka zwróciła na mnie uwagę.
-O jest Mike ! Pokaże mu moją nową grę ! - krzyknął uradowany malec szukając owej rzeczy w szafce.
-Liam, ale przywitaj się też z resztą tak ?
-Jasne mamo. - chłopiec podbiegł do mnie i przytulił, a następnie pobiegł dalej. Usiadłam na miejscu obok mojego męża, a ten otoczył mnie ramieniem.
-Nasz synek. - westchnął nadal nie mogąc w to uwierzyć.
-Jest taki podobny do Ciebie. - mówiłam to w swoim życiu już kilkakrotnie. Ale miałam rację. Liam miał ciemne bląd włosy, jasną karnację i niesamowicie lagunowe oczy. I tak jak jego ojciec uwielbiał gitarę. Pomimo iż miał dopiero 7 lat, już był małym geniuszem.
Liam urodził się w 2017 roku. Na początku bałam się, że będę miała wyrzuty sumienia. Miałam dziecko z Niall'em i Louis'em, ale po przemyśleniu wszystkiego moje obawy były nikłe. Dziecko jest dowodem miłości dwóch osób. A ja kocham Horan'a tak samo jak kocham Tomlinson'a.
-Idziemy na dół. - mąż pocałował mnie w czoło i wyciągnął rękę.
-A gdzie drugi wychowanek ?
-U siebie, pójdę po niego. - zaoferował się, ale ja mu przeszkodziłam.
-Ja pójdę, a ty zejdź na dół i zabawiaj gości. - pocałowałam go w policzek i czmychnęłam na korytarz. Pokój drugiej ukochanej osoby mieścił się na końcu korytarza. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu krótkiego "proszę" nacisnęłam klamkę. - Synku chodź na dół. Wujek Zayn przyjechał. - jednak chłopiec mnie nie słuchał. Siedział na łóżku wpatrzony na zdjęcie obramowane w czerwonej ramce. Przysiadłam obok niego spoglądając na fotografię, która ukazywała ojca chłopca. Było to te samo zdjęcie, które ofiarował mi w czerwonym pudełeczku. Leżało przy łóżku jego syna od samych narodzin.
-Wiesz mamo, tak często sobie siedzę, patrzę na to zdjęcie i rozmyślam. - odezwał się szatyn, pociągając nosem. - Tak bardzo żałuję, że nie mogłem go poznać.
Objęłam chłopca ramieniem, a ten od razu się do mnie przytulił. Przymknęłam oczy i wróciłam do wydarzeń sprzed 11 lat.
 Późnym wieczorem 21 lipca 2013 roku, miałam niasamowite skurcze. Siedziałam na kanapie przed telewizorem razem z pozostałą czwórką i oglądaliśmy film. Nie orientowałam się w ogóle o czym tak na prawdę był. Wtedy przejmowałam się tymi nieznośmymi skurczami i tym, abym oddychała w miarę normalnie. Gdy tylko cokolwiek mnie zabolało, bądź robiło mi się słabo, duszno, cała czwórka doskakiwała do mnie i od razu chciała zawieźć na pogotowie. Musiałam się mieć na baczności z tymi zbiegami z psychiatryka.
Stało się coś czego na prawdę nie chciałam. Poczułam, że odchodzą mi wody i kanapa nasiąka. Zamknęłam oczy nie wiedząc jak zareagować.
-Chłopcy. - odezwałam się, jednak zbyt cicho, żeby którykolwiek mnie dosłyszał. - Zayn. - brat ani drgnął. - Niall. - blondyn zajmował się opróżnianiem swojej miski z popcornem. - Liam. - oczekiwałam jakiejś reakcji z jego strony, ale nic. Uśmiechał się głupkowato do wyświetlacza na swojej komórce. - Harry.
-Co kochanie ? - nie spodziewałam się, że to właśnie ten lokowaty lovelas zareaguje.
-Bo ten. Nie chciałabym przeszkadzać, ale chyba wody mi odeszły. - powiedziałam spokojnym głosem, tak jakbym oznajmiała mu jaką mamy pogodę.
-Chcesz wody ? Ale gazowanej ? - zapytał podnosząc się z miejsca.
-Emm... Chodzi mi o wody płodowe. Właśnie mi odeszły. - sprostowałam, a jego twarz od razu pobladła. Oczy wyszły mu z orbit, a sam zastygł w miejscu. Skurcze były coraz bardziej natarczywe. Czułam, że zaraz wstanę, wsiądę w auto i po prostu pojadę na porodówkę.
-W sensie, że ...
-W sensie, że rodzę ! - nie wytrzymałam i wykrzyczałam te słowa. Zaczęłam głęboko oddychać, gdy wśród chłopaków nastała panika. Nie wiedzieli co robić. Zayn krzyczał coś o Nialla, Niall do Zayna, Harry stał tak jak stał, a Liam wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. - To może ja sama pojadę. - próbowałam wstać, ale pomógł mi Harry, który wziął mnie na ręce i ruszył do wyjścia.
-Jedziemy moim autem. Szybciej. - krzyknął do reszty, a sam wpakował mnie na przednie siedzenie swojego samochodu. - pół sekundy tylko idę po klucze. - wrócił do domu, a w tym czasie zapakowała się reszta.
-Abby nic ci nie jest ? - zapytał z troską Zayn, który był blady na twarzy.
-Przecież nie umieram. - warknęłam wycierając sobie spocone czoło rękawem od bluzki.
-W schowku jest ręcznik. - odezwał się Harry zatrzaskując za sobą drzwi od auta. Wyjęłam go pospiesznie i otarłam ponownie całą twarz. Kierowca odpalił auto i z piskiem opon odjechaliśmy sprzed domu. W drodze każdy z chłopców dawał mi cenne rady typu "Oddychaj głęboko" i "Myśl o czymś przyjemnym". Szczerze ? Jakbym mogła to wyrzuciłabym ich przez okno. Nadawali gorzej niż mohery pod sklepem. Do szpitala dojechaliśmy migiem. Tym razem Niall chciał mnie wziąć na ręce i tak też zrobił. Zaniósł mnie pod samą recepcję, gdzie reszta poinformowała pielęgniarkę o moim stanie. Ta usadowiła mnie na wózku i ruszyła na salę.
-Ja muszę z nią. - odezwał się Zayn z błagalnym spojrzeniem.
-A pan to ktoś z rodziny ?
-Jestem jej bratem. - oświadczył z dumą i nutką kpiny w głosie, tak jakby pielęgniarka zadała tak oczywiste pytanie.
-A ja ją kocham. - wtrącił się Niall na co reszta przewróciła oczami.
-To w takim razie ja też chcę. - dołączył się Harry, gdy ja już ostatkami sił utrzymywałam przytomność.
-Tylko rodzina - oznajmiła stanowczo starsza kobieta i razem z Zaynem zawieźli mnie na salę. Z każdą sekundą coraz mniej kontaktowałam i też coraz mnie widziałam. Obraz stawał się rozmazany. Widziałam tylko bardzo jasne światło, które raziło w oczy, a w następnej sekundzie odleciałam.
Zbudziłam się na łóżku szpitalnym. W pomieszczeniu czuć było tę dziwną woń. Zmarszczyłam nos i spojrzałam na osoby, które mnie otaczają. Czwórka chłopców siedziała na krzesłach u mojego boku, wszyscy głosy mieli oparte o łóżko i spokojnie sobie spali. Uśmiechnęłam się w duchu. Oni zawsze byli przy mnie. Na dobre i na złe. Nawet gdy Zayn wybuchł ze złości, gdy zobaczył mnie i Nialla, jak się pocałowaliśmy to pozostała dwójka przekonywała go, że najważniejsze jest to, żebyśmy byli szczęśliwi. Bez względu na to z kim. Dosłyszałam także jak Liam mówił, że lepiej aby to był Niall niż ktoś obcy kogo w ogóle nie znają. Wiedziali, że blondynek mnie nie skrzywdzi.
Poczułam kogoś rękę na mojej. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam uśmiechnięto twarz Horanka, który po chwili pocałował mnie w dłoń.
-Urodziłaś pięknego synka. - powiedział z szerokim uśmiechem, a ja poczułam jak po policzku leci mi łza. Tak bardzo chciałam teraz go zobaczyć. Moje pragnienie spełniło się prawie automatycznie. Do sali weszła pielęgniarka z mały zawiniątkiem na rękach oznajmując, że jest pora karmienia. Wygoniła resztę chłopaków i pozostawiła mnie sam na sam z moim dzieckiem, które umieściła mi na rękach. Przyjrzałam mu się. Natychmiast po policzkach pociekły mi łzy, gdy ujrzałam, że ma identyczne oczy jak Louis. Właśnie tego najbardziej pragnęłam. Nie chciałam stracić tego głębokiego spojrzenia.
-Mamo... - ktoś pociągnął mnie za rękę i sprowadził na ziemię. - Jak myślisz, dobrze mu teraz tam w niebie ?
-Oczywiście Louis ! Tata patrzy teraz na nas, może nawet siedzi koło Ciebie. Pamiętaj synku. On cały czas przy nas czuwa. Ma zajęcie, więc na pewno się nie nudzi. - posłałam uśmiech szatynowi, który wpatrywał się we mnie tymi wspaniałymi oczami. - A teraz chodź na dół. - pocałowałam go w głowę i równocześnie podnieśliśmy się z miejsc. Otoczyłam go ramieniem i zeszliśmy ze schodów w tym samym momencie, gdy Niall otwierał drzwi nowym gościom.
-No witam lokowaty ! Słyszałem, że siwiejesz. - odezwał się mój mąż, gdy szanowny panicz Styles dźgnął go w bok.
-Chciałbyś. Założę się, że pod tą jasną farbą kryją się srebrne włosy. - poczochrał mu fryzurę, a następnie przyjacielsko uścisnął.
-Wchodźcie. - zaprosił do środka gości i natychmiast dwójka dzieci wpadła domu, aby przywitać się z młodszymi. Victoria i Bill byli 9letnimi bliźniakami. Obydwoje mieli busz kręconych włosów. Trudno było stwierdzić po którym z rodziców, gdyż oboje wyglądali jak owce.
-Abby ! - krzyknęła rozradowana Emily i uściskała mnie mocno. - Tak się cieszę, że was widzę. Kolejne święta razem. - odetchnęła głęboko, zdejmując szalik. - Zayn kochany ! - ruszyła w kierunku mojego brata, a jej miejsce zajął pan Styles z szerokim uśmiechem i wyciągnął ręce aby się przywitać.
-Witaj staruszku. - przytuliłam go śmiejąc się wesoło.
-Ey ! 30 lat to wcale nie tak wiele. - zrobił naburmuszoną miną, a ja tylko przewróciłam oczami.
-Miło cię widzieć.
-I wzajemnie.
Usłyszałam ponowny dzwonek do drzwi. Położyłam rękę na klamce w tym samym momencie co Niall. Uśmiechnęliśmy się do siebie i pociągnęliśmy za drzwi.
-Wesołych świąt ! - usłyszałam krzyk czwórki osób i uśmiechnęłam się szeroko. To ich nie widziałam najdłużej, bo aż 3 miesiące.
-Liam ! - krzyknął uradowany Niall i gdy przyjaciel zdjął z ramion swojego synka, przytulił się do niego.
-Lola kochanie ! - rzuciłam się na przyjaciółkę i zadziwiła mnie jedna rzecz. Mianowicie wydawało mi się, że ostatnio była chudsza. Nie chciałam jej jednak mówić tego wprost. Każdemu zdarza się przytyć.
-Lily, Kyle przybijcie piątkę ! - rzucił Horanek, a dzieci naszych gości z szerokimi uśmiechami wykonały polecenie.
-Wchodźcie. - zaprosiłam czwórkę do domu. - Dzieciaki szybko rosną. - oznajmiłam zamykając za nimi drzwi.
-Lily muszę przyznać, jest bardzo wysoka jak na 4 latkę, a Kyle... non stop chwali się, że mierzy więcej niż Liam, gdy miał 8 lat. - Lola przewróciła oczami, a pozostali się zaśmiali.
Poszłam do kuchni przygotować ciepłe napoje dla wszystkich i podać do stołu. Gdy złapałam za uchwyt do szafki, poraził mnie w oczy blask. Błyszczał tak mój pierścionek na ręce. Spojrzałam na niego z uśmiechem. Doskonale pamiętałam dzień w którym podjęłam najważniejszą decyzję w życiu.
 Było to rok po narodzinach Louisa. Mały dawał mi nieźle w kość każdej nocy. Byłam bardzo przemęczona tym wszystkim. Wyżywałam się na wszystkich, wciąż miałam zły humor. Brakowało mi relaksu. Mama Louisa zaoferowała pomoc. Chciała pobyć z małym przez tydzień. W tym czasie Niall chciał mnie namówić na kilkudniową wycieczkę.
-Zobaczysz będzie fajnie. - mówił pełen entuzjazmu, tupiąc w miejscu.
-Niall nie mam siły na żadne wycieczki. Jestem zmęczona, chce się wyspać. Daj mi spokój. Chcę się wyspać. - odparłam i opadłam na kanapę. Blondasek jednak nie dawał za wygraną.
-Ale ja chcę jechać w takie miejsce, gdzie wypoczniesz. Prooooszę zgódź się. - zrobił minę zbitego piska, ale ja nie dałam za wygraną.
-Powiedziałam NIE.
Horan stanął nade mną z chytrym uśmieszkiem.
-Musisz się zgodzić. Proszę. - pocałował mnie delikatnie, a ja czułam, że powoli mięknę. - Proszę. - znów mnie pocałował. - Proszę. - kolejny pocałunek. - Będę tak robił dopóki się nie zgodzisz.
-No to w takim razie nigdy się nie zgodzę. - zaśmiałam się chytrze, ale ten po prostu przewiesił gdy się nie zgodzę. - zaśmiałam się chytrze, ale ten po prostu przewiesił sobie mnie przez ramie i wyniósł z domu. - Weź mnie puść. Nie lubię Cię. - blondyn wpakował mnie do auta i po kilku chwilach odjechaliśmy. Widocznie spakował nas wcześniej.
Miejsce do którego mnie zabrał okazało się SPA. Byłam na prawdę mile zaskoczona i zarazem szczęśliwa. Marzyłam o masażu i dłuuuugiej kąpieli.
-Jesteś kochany. Dziękuję. - ucałowałam chłopaka w policzek.
Spędziliśmy tam 5 dni. Pływaliśmy, chodziliśmy na masaże, spaliśmy do późna. Robiliśmy po prostu to, na co mieliśmy ochotę. Czułam się w pełni zregenerowana. Ostatniego dnia mieliśmy zjeść razem kolację, a że piękna restauracja znajdowała się w naszym hotelu, nie musieliśmy nigdzie wychodzić. Niall pozostawił mi łazienkę tylko dla mnie, a sam wyszedł po chwili. Ubrałam liliową sukienkę bez ramiączek i czarne szpilki. Już nie pamiętałam kiedy miałam taki komplet na sobie. Ruszyłam w stronę schodów prowadzących na dół i... na podłodze wyłożonej czerwonym dywanem, zauważyłam ścieżkę stworzoną z czerwonych płatków róż. Podążyłam nią. Prowadziła dokładnie na miejsce gdzie byliśmy umówieni. Na "mecie" spojrzałam w górę i przy stole ujrzałam uśmiechniętego Nialla, który był ubrany w czarny garnitur. Zauważyłam także, że restauracja jest pusta. Uśmiechnęłam się do niego, a ten podszedł do mnie i ucałował w dłoń.
-Zapraszam do stołu. - odsunął przede mną krzesło, a ja zajęłam miejsce z gracją. Po chwili pojawili się kelnerzy. Kolacja była na prawdę pyszna, a my podczas niej rozmawialiśmy o całym pobycie w SPA i wspominaliśmy stare czasy. W pewnym momencie Niall zaczął przyglądać mi się tak jakoś... inaczej. Z takim błyskiem w oku. - Abby ? Kochasz mnie ? - zapytał z powagą w głosie. Czyli rozmowa zeszła na inne tematy.
-Kocham Cię Niall. Wątpisz w to ?
Blondyn odetchnął głęboko. Nastała głucha cisza. Nie miałam pojęcia co dalej się wydarzy. Wiedziałam jedno. Że serce niebezpiecznie mi przyspieszyło. Niall wstał z miejsca i pokonał odległość jednego metra, która nas różniła. Nie wiedziałam jak się zachować. Cały czas patrzyłam w jego oczy, a on w moje. Po krótkiej chwili chłopak przyklęknął na jedno kolano. Odetchnęłam głęboko. Blondyn wyjął z wewnętrznej kieszeni swojej marynarki czerwone pudełeczko w kształcie serca. Otworzył je, a moim oczom ukazał się wspaniały, srebrny pierścionek z czerwonym oczkiem w kształcie serduszka.
-Abby Spencer. Obiecuję kochać Cię przez całe moje życie. Obiecuję zaopiekować się Tobą i Twoim synem. Obiecuję, że już nigdy nie doznasz smutku. Proszę tylko o jedno. - zrobił chwilę przerwy jakby zapomniał słów, które miał powiedzieć. - Wyjdź za mnie.
Zaparło mi dech w piersiach. Jednak czułam, że wiem czego pragnę już od bardzo dawna. Chciałam być szczęśliwa i mieć ojca dla mojego syna. Tym samym spełniłabym obietnicę daną Louisowi. Byłam gotowa odezwać się.
-Niall. Z dnia na dzień kocham Cię coraz bardziej. Chcę żyć przy Twoim boku także zgadzam się. - odpowiedziałam, a blondyn automatycznie wyszczerzył szeroko zęby. Nałożył mi pierścionek na rękę i pocałował czule, a następnie uniósł w powietrzu i zaczął wirować wokół własnej osi.
-W czym Ci pomóc kochanie ? - usłyszałam głos swojego męża obok swojego ucha, który po chwili pocałował mnie w szyję.
-Yyy... Zanieś to na stół. - podałam mu dwie miski, a sama wzięłam się za przygotowywanie gorącej czekolady.
-Wszystko w porządku ? - zapytał zanim odszedł, a ja pokiwałam głową.
-Tak tak... Po prostu przypomniały mi się Twoje zaręczyny i trochę się rozkleiłam. - zaśmiałam się ocierając jedną łzę z policzka.
-Zaręczyny hmm... Piękna chwila ale i tak bardziej denerwowałem się na ślubie. Znaczy zanim weszłaś do kościoła. Wtedy wszystko jakoś przeszło. - pocałował mnie w policzek i odszedł.
-Ślub... - szepnęłam sama do siebie. Tak. Pamiętna chwila.
 Odbył się 23 września 2015 w małej kaplicy. Na ślub zaprosiliśmy tylko przyjaciół i najbliższą rodzinę. W sumie wyszło około 50 gości. W ten ważny dzień pomagała mi mama, siostra, Lola, Emily i Danielle. Wszystkie na prawdę wciągnęły się w przygotowania do uroczystości. Zakładałam suknie ślubną na prawdę z wielkim strachem.
-Nie denerwuj się. - szepnęła mi na ucho Lola. - Wyglądasz pięknie.
-Dziękuję. - odparłam jej z delikatnym uśmiechem. - Za kilka minut wyjdę, powiem co muszę i po krzyku.
-Przestań się tak przejmować. Przecież to piękna chwila. - skarciła mnie moja młodsza siostra, a ja wytknęłam jej język.
-Za chwilkę idziemy. - usłyszałam znajomy głos mojego ojca. Mama na początek miała żal, że chcę aby do ślubu poprowadził mnie Javadd, ale stwierdziła, że to moja decyzja. Odetchnęłam głęboko i jeszcze raz spojrzałam na moje odbicie w lustrze.
-Będzie dobrze. - szepnęłam do siebie i odetchnęłam głęboko.
-Bukiet ! - krzyknęła za mną Emily, gdy ruszyłam do wyjścia.
-A jasne. - wzięłam mały bukiecik kwiatków i powędrowałam do ojca.
-Wyglądasz ślicznie. - szepnął mi do ucha gdy mnie zobaczył.
-Dziękuję. - puściłam mu oczko i złapałam pod ramię. Ruszyliśmy do miejsca gdzie miał się odbyć ślub. Gdy wszyscy goście byli już na miejscach, drzwi od kaplicy otworzyły się i zabrzmiała znana melodia marsza weselnego. Ruszyłam razem z ojcem w stronę ołtarza. Oczy wszystkich osób były zwrócone na mnie. A moje oczy powędrowały na najważniejszą osobę w moim życiu. Niall stał na końcu mojej drogi uśmiechnięty od ucha do ucha. Wyglądał jakby w ogóle nie był stremowany. Zresztą jak patrzyłam tak na niego cały stres i ze mnie ulatywał. Czego mam się bać ? Podjąć ryzyko życia z jedną, ukochaną osobą przez całe życie ? Ok, wchodzę w to.
Dotarliśmy do końca ołtarza. Ojciec ucałował mnie i odszedł, a ja pochwyciłam dłoń Nialla. Przyszedł czas na przysięgę ślubną. Wypowiedzieliśmy ją nie odrywając od siebie wzroku. Założyliśmy sobie obrączki na dłonie i złączyliśmy w pocałunku. Wtedy poczułam, że podjęłam najwłaściwszą decyzję w moim życiu.
-O czym tak rozmyślasz Abby ? - z moich wspomnień wyrwał mnie głos Lola. Spoglądała na mnie tym swoim ciepłym spojrzeniem, a na jej ustach gościł delikatny uśmiech.
-Stare wspomnienia. - rzuciłam biorąc tackę z kubkami pełnej gorącej czekolady, do ręki. - Jak było w Californi ? - zapytałam wychodząc z kuchni, a przyjaciółka podążyła za mną.
-Wspaniale. Dzieciaki uwielbiają Liama. Cały czas siedziały w wodzie, a mój kochany maż zamiast mi pomóc namawiać ich do wyjścia, sam bawił się w najlepsze. - zachichotała, a ja razem z nią.
-Kto ma ochotę na gorącą czekoladę ?! - krzyknęłam do piętnastki osób przed nami.
-Ja ! - usłyszałam chóralne krzyki dzieciaków, które w następnej chwili rzuciły się na tackę. Posłałam im promienny uśmiech, a te z zarumienionymi policzkami pobiegły na miejsce zabaw.
-A właśnie. Chcielibyśmy wam coś powiedzieć. - odezwał się Liam, gdy zajęłam swoje miejsce obok Nialla. Wstał i otoczył ramieniem swoją żonkę, która wyglądała jakby zaraz miała eksplodować ze szczęścia. - Ja i Lola spodziewamy się dziecka. oznajmił Payne, a ja wraz z Emily i Danielle zaczęłyśmy piszczeć i podchodzić do ciężarnej.
-Wiedziałam, że coś jest nie tak ! Który to miesiąc ? - zapytałam z przejęciam, spoglądając na brzuszek przyszłej mamy.
-Piąty. Termin mam na 20 kwietnia. Dziewczynka. - oznajmiła z dumą, a wszyscy zaczęli jej gratulować i ściskać.
-Emm... skoro tak to może my też wam coś powiemy. - odezwał się lekko zakłopotany Zayn, drapiąc się za głową. Wyglądał dokładnie tak, jak kilkanaście lat temu. - My również spodziewamy się kolejnego dziecka. - oznajmił braciszek, obejmując Danielle, która uśmiechnęła się do nas szeroko. Spojrzałam na Niall'a, który również powstrzymywał się od śmiechu. Nie wytrzymałam. Wybuchłam donośnym śmiechem dokładnie wtedy kiedy zrobił to Horan.
-Co was tak śmieszy ? - zapytał Harry, podśmiechując się.
-Bo... Ja i Niall... Również spodziewamy się... Dziecka ! - wypowiedziałam między przerwami śmiechu, a reszta poszła w nasze ślady. Cały dom wypełniony był naszymi śmiechami. I tak było przez kilka godzin. Siedzieliśmy, śpiewaliśmy kolędy, opowiadaliśmy sobie różne anegdotki z życia... Było tak jak kiedyś. Wszyscy byliśmy grupą najlepszych przyjaciół. Takich na dobre i na złe. A połączyła nas w szczególności jedna osoba...
 Postanowiliśmy przenocować gości. W końcu jutro Boże Narodzenie. Dla każdego znalazło się miejsce w naszym domu. Zeszłam wraz z Niallem, aby położyć pod choinką prezenty dla dzieci i naszych przyjaciół. Kilka już tam leżało. Uśmiechnęłam się i ustawiłam ostatni pakunek. Podeszłam do kominka w salonie w którym cały czas połyskiwał ogień. Na półeczce stało zdjęcie. Moje i JEGO. Zabrałam je i usiadłam na kanapie, wpatrując się w fotografie. Przejechałam po niej opuszkami palców i westchnęłam.
 Od śmierci Louisa minęło już ponad 12 lat. Jednak nie opuścił on nas. Zawsze był, jest i będzie blisko nas. Każdy o nim pamięta. Bez niego nigdy by się tak moje życie nie potoczyło. Jego odejście było dla nas pewną nauką. Musimy pogodzić się z tym, że ktoś odchodzi i że nie możemy cofnąć czasu, chociaż bardzo byśmy tego chcieli. Musimy nauczyć się żyć przyszłością, a nie przeszłością. To co było już nie wróci. Nigdy. Pozostanie jedynie w naszej pamięci. I właśnie to jest piękne. Życie nie po to jest by się zamartwiać, smucić. Carpe diem. Trzeba żyć chwilą i cieszyć się nią. Nie pamiętać złego, nauczyć się wybaczać. I umieć zacząć coś od początku. Zacząć i dość do upragnionego celu. Właśnie po to jest życie...






Kochane w tym momencie kończy się przygoda Abby i chłopaków. Wszystko kiedyś się zaczyna i kończy.
Chciałam Was przeprosić, że tak długo nie pisałam. Niestety opuściła mnie wena, przynajmniej co do tego bloga. Czekałam, aż wpadnie mi do głowy jakiś pomysł, ale niestety była tylko wielka pustka. Marzyłam, aby napisać ten rozdział chyba od marca. Po raz pierwszy zakończyłam jakieś opowiadanie. Nie wiem co wyniesiecie z niego, ale mam nadzieję, że dało Wam coś do myślenia. Nie wiem czy zakończenie wszystkim się spodoba... To jest moja wizja, ja to sobie wymyśliłam, od początku do końca.

Mam do Was gorącą prośbę. Pragnęłabym, aby pod tym rozdziałem każdy, kto nie pisał komentarza wcześniej, bo po prostu mu się nie chciało, pod tym, dał znak, że w ogóle czytał to opowiadanie. Może to być zwykła emotka, lub kropka. Cokolwiek ! Ale żeby zostawił ślad po sobie. Bardzo bym chciała wiedzieć ile Was tam na prawdę było.
Co do kontynuacji tego opowiadanie to... Jak na razie nic takiego nie planuję. Nie ma sensu zakładać bloga, skoro od września wkraczam do liceum i nie będę miała na to czasu. Także przepraszam wszystkich, jeżeli liczyli na drugą część. Może kiedyś...

Kocham
black.character

87 komentarzy:

  1. Jejku, nie mogłam z tego rozdziału... Co drugie zdanie mnie dosłownie rozwalało na kawałki! xd
    Szkoda, że to już koniec :/ Jednak doskonale rozumiem, że wszystko się kiedyś kończy...
    I tak bardzo długo prowadziłaś ten blog i pomimo dużej ilości rozdziałów - nie zrobiłaś tego bloga nudnym! ;)
    Cieszę się że tu kiedyś zajrzałam i miałam okazję przeczytać historię taką jak ta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. boze no normalnie przez cale te zakonczenie ryczalam,dalej chce mi sie plakac bo odchodzisz ale wszystko co dobre kiedys sie konczy.Wspaniale to wszystko opisalas z tym blogiem nie da sie nudzic po prostu wszystko pisalas z taka pasja jak zawodowa pisarka az ci tego zazdroszcze.Nawet nie wiesz jak bardzo bede za toba tesknic mysle ze nie tylko ja.I tak tym opowiadaniem wiele nas nauczylas przynajmniej mnie.mam nadzieje ze kiedys wrocisz i nawet krotka notke zostawisz nie wazne o czym waznd ze bedziesz o nas pamietac. No a teraz do zobaczenia kochana i powodzenia na studiach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja <3
    WIEDZIAŁAM, WIEDZIAŁAM!
    Nabby <3
    Kochana, zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem. Zaskoczyłaś mnie tym, że to już ostatni, ale nie żałuję, bo na prawdę, jest boski.
    Taki ... hm.. rodzinny.
    Wspaniale się go czytało, przygotowałaś dla nas różne niespodzianki ( np. taką, że Danielle i Liam razem ) , ale to było takie pozytywne zaskoczenie, wierz mi.
    Jesteś wspaniałą pisarką, nie wiem co napisać, bo ten OSTATNI rozdział, odebrał mi mowę.
    Jest genialny :*
    Powodzenia w liceum, będę tu często wracać, bo warto :)
    Całuski, Angie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Popłakałam się! Ten rozdział jest piękny <3 Powiem ci że nie mam pojęcia jak weszłam na tego bloga ale kiedy go czytałam to każdy rozdział mnie rozwalał. Były genialne! I są. Bardzo lubie jak piszesz i chciałabym jeszcze kiedyś przeczytać coś w twoim wykonaniu a narazie prosze cię o jedno. Wejdz na moje blogi i pokochaj je tak ja ja pokochałem twojego <3

    http://​spotkanie-po-koncercie-1d.blogs​pot.com/

    http://​przypadkionedirection.blogspot.​com/

    Jeszcze raz dziękuje ci za to że założyłaś tego bloga
    Alex :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Płakałam.
    Przepraszam, że dopiero teraz to piszę ale wróciłam właśnie co z obozu.
    Byłam i zawsze będę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam się ! Piękne , na prawdę .. Co prawda nie ogarniałam już tych dzieci , które czyje ale nieważne.
    Dziękuję Ci że to napisałaś i mogłam to przeczytać :) Pokochałam tego bloga

    Jeszcze raz DZIĘKUJĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny rozdział:) Popłakałam sie czytając go

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż łezka w oku mi się zakręciła gdy to czytałam . Dopiero teraz przypomniało mi się że gdy Niall znalazł Abby wtedy gdy przefarbowała włosy i uciekła od tamtego świra to on ją POCAŁOWAŁ ! już wtedy planowałaś że jest on w niej zakochany ?
    Powiem Ci .. Kocham to opko . Kiedyś przeczytam je na nowo C:

    only--love--me.blogspot.com
    waiting-for-girl-like-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. O ja, aż się popłakałam normalnie :P
    Cudowny rozdział ;** ale każdy taki był ;)
    Uwielbiałam tego bloga ;D
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
  10. naczekałam siee na ten rozdział ; d
    to wszystko było takie wzruszające. po prostu piękne opowiadanie...
    z jednej strony szkoda, że to już koniec, ale przecież kiedyś trzeba było tak zrobić ; )
    pozdrawiam! i ja też od września idę do liceum, ale pisać nie przestanę, więc zastanów siee jeszcze nad swoją decyzją ; )

    OdpowiedzUsuń
  11. to było wspaniałe... cudowne. kocham cię za to opowiadanie. pozdrawiam bardzo mooocno. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. przez cały rozdział płakałam . czytałam ten blog od początku do końca, jest to najlepszy blog jaki czytałam :D:D

    Justina :)

    OdpowiedzUsuń
  13. To opowiadanie jest a raczej było cudne. Końcówka taka jak powinna być. To Twoja historia i nie powinniśmy Ci robić żadnych wyrzutów bo tak zakończyłaś. Jest wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  14. świetne
    bedzie mi szkoda, że już nie bedziesz pisać, ale prosze prosze nie usuwaj tego bloga,
    płakałam przez cały czas. Kocham Cb i tego bloga ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak długo czekałam na ten rozdział i jestem szczęśliwa. Jak to Kinga, na wspaniałych zakończeniach zawsze się rozklei to i teraz po policzkach spływają mi łzy. To właśnie dzięki temu opowiadaniu poznałam tak wspaniałą dziewczynę i pisarkę. Myślę, że to opowiadanie o Abby i chłopakach na długo pozostanie w mojej pamięci. Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Tez się popłakałam :) To było, jest i będzie najlepsze opowiadanie jakie czytałam :* Pozdrawiam i mam nadzieje że znajdziesz kiedyś czas i chęci do napisania kolejnego opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękny koniec <3
    Świetnie mi się czytało ;D
    <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  18. ZAJEBIŚCIE zakończyłaś to opowiadanie,
    zajebiście je prowadziłaś. ;D
    Na prawdę super mi się je czytało ;)
    ;* <3
    A.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jedno słowo .
    Płaczę . ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. rozkleiłam sie totalnie. uwielbiam Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Szkoda że go kończysz.;(
    Ten blog był jednym z moich ulubionych.;*

    A ten drugi blog będziesz prowadziła?

    OdpowiedzUsuń
  22. Straszniee długo nie dodawałaś, ale teraz już jest i strasznie mi się podoba :D Szkoda, że to już koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  23. Czekałam, czekałam i doczekałam się cudownego zakończenia :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham ;D Będzie mi brakować tego opowiadanie ale wszystko co dobre si kiedyś kończy :'( Pozdrawiam, Agata

    OdpowiedzUsuń
  25. jejku jak to czytałam to aż mi się łza w oku zakręciła.. uwielbiałam czytać to opowiadanie bd mi go brakować..no ale wszystko co dobre co się kiedyś kończy jak to powiedziała Agata (2 kom. nade mną) no ale jedno słowo CUDOWNE <3 ;* pozdrawiam Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  26. poryczałam się jak głupia! kochałam to opowiadanie! i przepraszam ze nie komentowałam ostatnich wpisów ale byłam w londynie i pech chciał laptop mi sie rozwalił. jedynie na telefonie na szybko czytałam, a na komentarze czasu juz nie było.
    kocham cie za to cudowne zakonczenie, za te wspolne miesiące i zycze jeszcze wielu wielu innych udanych opowiadań <3


    zapraszam do czytania prologu i komentowania :)
    http://charming-anthem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. kocham to ♥.♥ tak jak większość koleżanek powyżej także się rozpłakałam, piękne opowiadanie ♥

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetnie się skończył <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Kocham too <33 to moje ulubione opowiadanie :D Też się rozpłakałam .

    OdpowiedzUsuń
  30. Kocham Cię dziewczyno ! Kilka razy skłoniłaś mnie do łez ;]
    Gdy dostałam link do twojego bloga automatycznie przeczytałam wszystkie rozdziały! Często w oku zakręciła mi się łza...
    Dziś, gdy przeczytałam ten rozdział też tak było ♥

    Kocham Ciebie i tą historię ♥

    Udanych wakacji, dobrego przyjęcia w nowej szkole!♥
    Dzięki za wszystko! ♥

    OdpowiedzUsuń
  31. Kocham to opowiadanie i płakałam jak głupia, ponieważ to już koniec tej pięknej przygody. Dziękuję za to, że założyłaś tego bloga. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś przeczytam coś twojego autorstwa <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Szczerze nie wiem co ci tu napisać bo ci powiem że zatkało mnie (pozytywie oczywiście ) :P
    Smutno mi że koniec bo ja kocham twoje opowiadanie to była jedyna historia która wywołała u mnie tyle emocji od głośnego śmiechu aż do płaczu xD Masz wielki talent jeśli chodzi o pisanie naprawdę jeśli kiedyś być założyła jakiegoś bloga to BARDZO chętnie bym go przeczytała ;D
    PS: Dziękuję ci bardzo za podziękowania u góry dużo dla mnie znaczą że zauważasz to co ci tu bazgrzę :P wspieram cię w bardzo w dalszym pisaniu i życzę tez ci powodzenia w liceum xDD

    http://party-hard-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Powiem tak ten blog jest lepszy z wielu, które czytałam.. Bardzo dużo przy nim płakałam jak i śmiałam się. Szkoda tylko, że tak się ta historia skończyła, ale tak jak powiedziałaś to była twoja wizja tego bloga. Mam nadzieje ze następny blog, który piszesz i ja oczywiście czytam będzie również tak dobry jak ten, a nawet lepszy..
    Natalia xD

    OdpowiedzUsuń
  34. <3 Ten blog na zawsze zapamiętam :**

    OdpowiedzUsuń
  35. jeden z moich ulubionych blogów! szkoda, że się skończył :( naprawdę przywiązałam się do Abby, chłopaków i reszty paczki. w momencie, gdy wspominała Louie'go przy oglądaniu zdjęcia - łzy mi popłynęły! hahah no taka już jestem emocjonalna ;)
    powodzenia w liceum, z własnego doświadczenia powiem, że pierwszy rok jest serio trudny, ale wierzę, że dasz radę! :*
    jeśli będzie kontynuacja, proszę, napisz mi mejla! thxmom@onet.pl
    naprawdę cieszę się, że trafiłam na tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Długo będę pamiętała tą historię. < 3

    OdpowiedzUsuń
  37. jejku... świetne + ale im się dzieci namnożyło. ALE HISTORIA REWELACYJNA.

    OdpowiedzUsuń
  38. kocham, kocham, kocham!
    Na długo zapamiętam <3

    OdpowiedzUsuń
  39. Piękny koniec < 3
    Kocham to opowiadanie i zawsze będę miło je wspominać ; )

    OdpowiedzUsuń
  40. o jezu to jest piękne...
    cały czas miałam łzy w oczach :)
    kocham cię ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  41. Przepiękne zakończenie <3
    Opowiadanie wspaniałe i nigdy o nim nie zapomnę, a dużo z wniosków z niego wyciągnęłam. Kocham taki rozwój akcji.
    Mam nadzieję, że mimo zmiany szkoły nie zakończysz pisania i jeszcze przeczytam kolejne wytwory Twojej weny. Pewnie nie tylko ja się ucieszę z wiadomości o nowym blogu Twojego autorstwa.
    Nawet nie pamiętam skąd dostałam link do tego bloga, ale tak mi się spodobał, że przeczytałam od razu wszystkie rozdziały, które nie raz doprowadziły mnie do łez, tak samo jak ostatni.
    Pozdrawiam i życzę sukcesów w liceum
    AS:*

    OdpowiedzUsuń
  42. Wzruszający koniec. :)
    Szkoda, że opowiadanie się zakończyło.

    OdpowiedzUsuń
  43. Twój blog był cudowny. Na końcu oczywiście się popłakałam. Szkoda, że już koniec):

    OdpowiedzUsuń
  44. Popłakałam się. Cudowny koniec :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Uwilebiałam twojego bloga dlaczego już go kończysz mogłabys jeszcze przez wakacje popisać ;) Wielka szkoda ;D I powodzenia w nowej szkole ;D

    OdpowiedzUsuń
  46. Twój blog jest super! Kocham go♥ Strasznie się wzruszyłam jak to czytałam, Nawet teraz łzy mi się cisną do oczu... nie nie będę płakać... Zapraszam na mojego bloga http://wymyslonyblogoonedirection.blogspot.com dopiero zaczynam i mam nadzieje że chociaż jedna osoba go przeczyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  47. A więc to koniec..? :(
    Szkoda.. nie żałuję że kiedyś poswieciłam tydzień w roku szkolnym żeby to przeczytać od 1do 50 rozdziału ,zawalając przy tym kilka sprawdzianów po czym przysrała się do mnie wychowawczyni..

    Nie żałuję łez które wylałam jak umarł Louis.. opłacało się..

    Twój blog był naprawdę cuudowny i cieszę się że na niego wpadlam :d

    Karlee.

    OdpowiedzUsuń
  48. O rany kochany... Szczerze mówiąc, w życiu bym się nie spodziewała, że tak to zakończysz... Nie no, oczywiście, że mi się podoba ! Nieprzewidywalnie, oryginalnie i świetnie ! ;) Takie "przejście" do przyszłości, fajnie ! Zaskoczyłaś mnie tym domowym przedszkolem, tym, że chłopcom rąbnęła już 30, że każdy ma swoją ukochaną, swoją śliczną gromadkę dzieci, swój własny kącik ! Cieszę się, że dosłownie każdy bohater tego opowiadania jest mega szczęśliwy ! ;)
    Kurde, no nie wierzę, że to już koniec tego zajebistego opowiadania, koniec nowych rozdziałów, koniec dodawania tych długich komentarzy... Mam tylko ogromną nadzieję, że nie zerwiemy kontaktów, że nadal będę mogła Ci piepszyć o genialności genialnej wróżki Oli, że nadal będziesz mi tyle opowiadać, że nadal będziemy miały wspólne odpały... no i, że nadal będzie tak fajnie jak było ! ;)
    Chyba tyle, Skarbie ;) Powodzenia w liceum i duuużooo szczęścia z Mateuszem... wiesz, tych bujanych foteli itp.
    Buziaki, pozdrowionka, całuski i wszystko co najlepsze od dreams come true :**

    OdpowiedzUsuń
  49. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje ale chce żebyś wiedziała, że wszystkie rozdziały czytałam i starałam się komentować.
    Szkoda, że to koniec ale wszystko się kiedyś kończy, no nie ? :)
    Przy niektórych momentach śmiałam się jak głupia lub płakałam. A musisz wiedzieć, że mnie bardzo trudno doprowadzić do płaczu. Wiem nie mam serca, ale i tak nie płacze na Titanicu. ;)

    Trochę mnie zdziwiło, że Zayn jest z Danielle .. jakoś sobie tego nie wyobrażam. Ona tak ładnie wygląda z Liamem. No, ale to twoja wyobraźnia :)

    Czekam na kolejne twoje historie i blogi. Powodzenia w liceum ! xx

    OdpowiedzUsuń
  50. Kochana. Uwielbiam cię. Czytałam każdy rozdział. Nie które momenty były naprawdę śmieszne. Od śmierci Lou czytając twojego bloga bezustannie płakałam. Chodź wiedziałam, że on naprawdę żyje to czułam jakby go już nie było. Przy końcówce przed ostatniego rozdziału było, że Abby całuje się z Niall`em i nagle ktoś pojawia się w drzwiach. Przyznam się miałam nadzieję, że to Lou. Że zaraz powiem, że to były tylko żarty, że wrócił i naprawdę żyje. Wiem, że to nie możliwe, ale taką miałam nadzieję. Uwielbiam moment gdy Niall`a potrącił tir. Nie dlatego, że go nie lubię. Po prostu Abby w końcu sobie uświadomiła, że naprawdę go kocha. Strasznie podoba mi się moment w niebie, gdy Niall rzuca się przyjacielowi w ramiona po czym dostaje pięścią w nos. Bardzo Ci dziękuję, że napisałaś to opowiadanie, że napisałaś je właśnie tak, a nie inaczej. Nie powiem trochę mnie zaskoczyłaś, że Zayn jest z Danielle, ale myślę, że to właśnie była twoja wizja i to właśnie jest wspaniałe. Myślę, że końcówka jest piękna. A mały Louis miał wspaniałego ojca.
    Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  51. Szkoda że to już koniec. Ale wszystko sie kiedyś kończy. Niestety. Trafiłam na Twój blog przez przypadek i Bardzo mi sie spodobał już od pierwszego rozdziału :D Właściwie to na bloga trafiłam niedawno i miałam do nadrobienia 56 rozdziałów niesamowitej ale i wzruszającej historii, o miłości, przyjaźni, śmierci i przeciwnościach losu. Moment w którym postanowiłas uśmiercic Lou był bardzo wzruszający. Płakałam jak małe dziecko. Jego list do Abby też mnie wzruszył. Ale naszczęście dziewczyna poradziła sobie ze śmiercią ukochanego i znalazła miłosć u boku jego przyjaciela. Fajne było spotkanie Lou i Niall'a gdy chłopak oberwał w twarz. Bardzo fajne imiona wybrałas dla dzieci Abby I Niall'a oraz całej reszty :D Spodobał mi się pomysł połączenia Zayna z Danielle. Nie spodziewałam się tego. Wzruszyłam się czytając ostatni akapit. Bardz ciekawie zakonczyłas to opowiadanie. <33333333
    Napisałaś w opisie o kontynuacji tego opowiadania. Mówiąc szczerze nie ma tu już zbyt wiele do napisania. NIe chcę Cię obrażać ani nic ale zamiast dodawać rozdziały do tego opowiadania moze czas stworzyć kolejne? Bardzo jestem ciekawa o czym by było :D

    OdpowiedzUsuń
  52. Zajebiste opowiadanie:))
    Kochlam czytac ta historie♥.
    Ten blog byl na liscie moich ulubionych opowiesci jako pierwszy:)
    Nigdy niespodziewalabym sie ze tak moze sie ona zakonczyc,stworzylas fajne pary i ich dzieci.Choc bylam zla ze nie ma Luoisa to pomysl z ciaza i Niallem mi to wynagrodzil.
    Ciszylam sie ze bedzie kolejna czesc tej historii wiec troche szkoda ze jednak jej nie bedzie.
    Pozdrawiam.:D

    OdpowiedzUsuń
  53. Wspaniały blog. Kochałam go czytać, ale co tu się dziwić... Tak niesamowicie wszystko opisujesz, Twoje pomysły też są wspaniałe. Od śmierci Lou, tak naprawdę przy każdym rozdziale płakałam. Nie wiem jak innym, ale mi osobiście zakończenie jak najbardziej odpowiada :) Najbardziej mi przykro z powodu tego, że to już koniec historii Abby :( Jakbyś jednak postanowiła kontynuować te opowiadanie, bądź zaczęłabyś pisać kolejne, mam nadzieję, że dodasz tutaj post z informacją o tym gdyż bardzo chętnie bym o tym poczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Świetne, po prostu boskie, zajebiste, wspaniałe, itp.
    Ciężko wyrazić słowami, jaki jest/ był Twój blog. Masz dar pisania. :) Pisz i nie przestawaj.
    Ostatni rozdział, jak zawsze bisty! :D
    Dziękuję Ci, za te 57 rozdziałów, które w pewnym sensie zmieniły moje poglądy życiowe. Jeszcze raz dzięki! <3

    OdpowiedzUsuń
  55. Miałam dać kropeczkę, zastanawiałam się nad emotikonką, lecz muszę to napisać to własnie Twój blog znalazłam jako pierwszy, zaczęłam go czytać powoli zaczął mnie wciągać coraz bardziej i bardziej zaczęłam poznawać zespół One Direction, tak na prawdę znałam ich tylko jedną piosenkę What makes You beautiful, to Twój blog rozbudził we mnie wenę do napisania opowiadania, gdy nadrobiłam wszystkie rozdziały i doszłam do świeżych to z niecierpliwością czekałam na tzw nexta, Twój blog w sumie pokazał mi magię Blogspotu tego jacy ludzie tu są jak fajnie czyta się opowiadania innych i mogę teraz to przyznać TWÓJ BLOG ROZPOCZĄŁ MOJĄ PRZYGODĘ Z BLOGSPOTEM.

    OdpowiedzUsuń
  56. Twój blog znalazłam przez przypadek ale baaaaardzo mi się spodobał nawet wtedy kiedy zabiłaś Louisa. Na początku trochę było mi smutno ale dalej czytałam i był suuper. Ten blog to świetna historia i przyznaję że masz talent do pisania opowiadań. Jest świetny i będzie mi smutno dlatego że skończyłaś ale zapraszam do mnie na blog jeżeli będziesz mieć chwilkę to wpadnij.
    my-story-one-direction.blogspot.comm

    OdpowiedzUsuń
  57. Przeczytałam wszystkie rozdziały i b mi się podobało Twoje opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Boże , dziękuje że stworzyłaś to opowiadanie , jest świetne :) Szkoda , że to już koniec ... :( Świeczki w oczach mi z tego wszystkiego stanęły. Muszę Ci powiedzieć , że to opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie czytałam :) Nadałaś mu uroku , naprawdę! Nie było to opowiadanie , w którym są tylko szczęśliwe zdarzenia , ale również śmierć , rozłąka ... Dzięki temu blogowi , jeszcze bardziej pragnę poznać , zobaczyć , poczuć One Direction , naprawdę , wielkie dzięki ♥ Napisałabym więcej , ale mam chaos w głowie i nie wiem jak to wszystko połączyć by miało to ręce i nogi :)

    OdpowiedzUsuń
  59. jezuusiu..jezusiuu ryczę jak kot ;( to smutne strasznie zżyłam się z tym opowiadaniem a szczególnie z bohaterami i Abby,mam nadzieję że jeszcze kiedyś napiszesz drugą część :) naprawdę było cudowne ty jesteś cudowna :) dziekujemy że mogliśmy to czytać ;*..

    +http://we-can-overcome-the-lov.blogspot.com/ wpadnij i zostaw kom.

    OdpowiedzUsuń
  60. zaczęłam czytać to opowiadanie dopiero teraz i zakochałam się w nim!!
    przy niektórych rozdziałach śmiałam się do laptopa jak głupia a przy innych ryczałam szczególnie przy tych po śmierci Lou ;/
    to był jeden z najlepszych blogów które czytałam ;***
    i tak jak poprzedniczka dziękuję że mogliśmy to czytać

    OdpowiedzUsuń
  61. ja również płaczę ;< to opowiadanie było tak jakby przygodą dla mnie aczkolwiek kiedyś musiało się skończyć . Chciałabym Ci życzyć
    dużo siły na kolejne laty byś mogła wykazać się i w szkole jak i w
    może kolejnych opowiadaniach :) Może kiedyś pójdę do biblioteki i zobaczę książkę twojego autorstwa , mam taką nadzieje :) jak również życzę Ci miłości i szczęścia :*

    OdpowiedzUsuń
  62. Kocham to. To było tak piękne ;**

    OdpowiedzUsuń
  63. Rozkleiłam się przy czytaniu ,pięknie to opisałaś :* Nie moge się doczekać następnego bloga :*

    OdpowiedzUsuń
  64. brak mi słów, żeby opisać jak bardzo pozytywnie jestem zaskoczona tym opowiadaniem jak i jego zakończeniem... jest to jedno z lepszych opowiadań które kiedykolwiek czytałam, a uwierz było tego trochę :) jest ono zupełnie inne od wszystkich, nie ma tu wulgaryzmów co drugi wyraz tak jak w niektórych opowiadaniach, a nie lubię gdy ludzie więcej przeklinają niż mówią cokolwiek z sensem, chociaż rozumiem że czasem zdarza się pod wpływem emocji, przekląć aby coś zaakcentować (ale bez przesady ludzie!), ale ty czegoś takiego nie stosowałaś, co bardzo mnie cieszy :D przykro mi, że już zakończyłaś te opowiadanie, ale myślę, że to jest taki szacunek do bohaterów, takie "zostawienie ich samych ze swoim życiem " które jest już idealne, chociaż nie przepadam za smutnymi zakończeniami, to uwielbiam to opowiadanie. w prawdzie to nie było smutne zakończenie dla bohaterów, ale szkoda mi trochę Louis'a , ale cóż takie życie... uważam, że masz talent i powinnaś coś zrobić w tym kierunku... życzę powodzenia i trzymam kciuki za Ciebie :)twoje opowiadanie jest po prostu...

    doskonałe

    LOVE :) xxx

    OdpowiedzUsuń
  65. fajne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  66. Super!!!!!!!!!!!!!!!1

    OdpowiedzUsuń
  67. Powiem krótko i zwięźle,przy końcowych rozdziałach w niektórych częściach się rozklejałam,super opowiadanie i jak prosiłaś zostawiłam ślad że czytałam.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  68. Szkoda że to koniec:(

    OdpowiedzUsuń
  69. Nie wiem czy kiedykolwiek to odczytasz... Nie wiem. Ale wiem jedno. Może zacznę inaczej.
    Na twój blog trafiłam przypadkiem, gdy przeglądałam listę na Blog 2012. I tak nagle... No zaciekawił mnie opis. Weszlam i zaczęłam czytać ostatni rozdział i już wiedziałam o kim jest opowiadanie i że Lou umarł, a tak poza tym to nic nie wiedziałam. Postanowiłam, za kiedyś zabiorę się do przeczytania tego opowiadania, bo w danej chwili ilość rozdzialów mnie przerażała. Teraz po dwóch miesiącach wróciłam. Czytałam opowiadanie cały tydzień, aż do dziś gdy dobrnęłam do końca. Powiem, że jestem pod wielkim wrażeniem. Uzależniłam się od tego opowiadanie, choć zaczęłas je ponad rok temu. Ale ta siła zosatła. Uwielbiam 1D, ale czasami zastanawiam się i dochodzę do wniosku, że to właśnie dzięki takim blogom, z takimi opowiadaniami zaczęłam się nimi interesować. Wracając do tematu... Nigdy nie płakałam przy opowiadanich, a przeczytałam ich full. Dopiero przy Twoim zupełnie się rozkleiłam. Zawsze jakoś udawało mi się powstrzymać płacz, ale przy twoim opowiadaniu padłam. Dalas mi dużo do myślenia. Chciałaś przekazać coś ważnego i właściwie to to zrobiłaś. Pokazalas jak ważne jest życie. Zapewne gdybym tu weszła i przeczytała wszystko od początku znowu bym ryczala. Louis i Abby oraz Niall i te wszysy bohaterowie zaczarowali mnie sobą. Rozwalilo mnie to jak Lou chciał szczęścia swojej dziewczyny nawet jak był tam na górze, jak Niall wyznawal swoją miłość, ale najbardziej wstrząsla mną śmierć Lou i tą całą płyta z listem. Nie brakowało mi też niepochamowanego śmiechu. Uwierz, że jesteś świetna. Mam nadzieję, że kiedyś wydasz książkę, a ja z checią ją przeczytam. Przeczytam teź druga cześć, opowieść o dzieciach bohaterów. Od dziś jak będę miała jakiś problem to przypomnę sobie o skąplikowanym życiu Abby i o tym jak przezwyciężała wszystkie kłopoty i stawiła czoło śmierci. Jesem Twoją cichą fanką. Pokazalaś, że zmarli są przy nas i ja w to całym sercem wierzę.
    Dziekuję :) Dziękuję za przypomnienie mi jaką niezwyklą i cenną wartością jest życie. Naprawdę DZIĘKUJĘ :)

    OdpowiedzUsuń
  70. Jejku ale to piekne :)
    Pisze ten komentarz majac lzy w oczach. ;(
    Szkoda ze to juz koniec, przywiazalam sie do Twojego opowiadania :(
    Kontynuuj prosze dalej bo strasznie mi sie podoba
    Dziekuje Ci za te wspaniale chwile spedzone przy tym opowiadaniu.
    To opowiadanie dalo mi duzo do myslenia, dzieki Tobie zrozumialam co wazne jest w mmoim zyciu.
    Jeszcze raz Ci bardzo DZIEKUJE !
    Jesli bedziesz pisac nastepna czesc napisz prosze mi na fb bylabym bardzo wdzieczna http://www.facebook.com/ola.brzeczkowska?ref=tn_tnmn Jeszcze raz DZIEKUJE i Pozdrawiam wszystkich czytelnikow tego Bloga ! Pa ;( Ola

    OdpowiedzUsuń
  71. Dziękuję. Po raz pierwszy tak płakałam podczas czytania. Ba. Podczas całego mojego życia. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  72. To opowiadanie jest super od samego początku do końca. Od ,,śmierci" Louisa płakałam na wszystkich rozdziałach aż do końca. To jest wspaniała opowieść o miłości i przyjaźni. O prawdziwej miłości, która jest na wieki. Nie wiem co jeszcze napisać... To jest cudowne. Masz wielki talent. Pisz dalej. Trzymam za ciebie kciuki...

    OdpowiedzUsuń
  73. Świetne! Czytając to chyba z 10 razy się popłakałam (ze smutku i ze śmiechu)! Wcale nie mam ci za złe śmierci Louis'a. Nawet się ciesze, bo przynajmniej coś się działo i były jakieś emocje ;) Masz na prawde wielki talent. Nie zmarnuj go!!! Trzymam kciuki ;*

    OdpowiedzUsuń
  74. Jeeej.. Twój blog jest na prawdę genialny *.* Wypłakałam tu wiele wiader łez.. Po prostu za bardzo wczułam się w tego bloga.. ale to chyba dobrze... Ech.. w każdym bądź razie nawet zawarte tu wątki science fiction wydawały się być takie prawdziwe.. <3 Od "śmierci" Lou płakałam cały czas aż do końca.. Takie dziwne uczucie, że go tu już nie było... Od pierwszego rozdziału byłam tak wciągnięta, że z wielką ciekawością co dalej się wydarzy klikałam następny rozdział.. Po prostu kocham twojego bloga <33:* Pozdrawiam i życzę kolejnych takich sukcesów.. Masz talent i nie zmarnuj go:)

    OdpowiedzUsuń
  75. swietne troche malo napisalam ale nie mam czasu:)

    OdpowiedzUsuń