poniedziałek, 19 marca 2012

dwudziesty pierwszy ♥

Obudziłam sie w objęciach Lou. Bół przeszywający mój kark był okropny. Podniosłam delikatnie głowę, żeby nie obudzić bruneta i odłożyłam jego rękę, która spoczywała na moim ramieniu, na bok. Spojrzałam przez okno. Na dworze słońce powoli wschodziło. Podniosłam sie z miejsca po cichu i powędrowałam do kuchni. Na lodówce wyświetlacz ukazywał 6:53. Nalałam sobie zimnego mleka i usiadłam na stołku. Wzięłam łyk napoju. Przyglądałam się pomieszczeniu stukając paznokciami w szklankę. Odetchnęłam głęboko. Byłam już wybudzona i nie było szans abym zasnęła. Naszła mnie straszna chęć na lody. Otworzyłam zamrażalnik w poszukiwaniu owego deseru. Uśmiechnęłam się do siebie gdy ujrzałam litrowe pudełko moich ulubionych orzechowo-waniliowych lodów. Wyjęłam kartonik i położyłam na stole. Następnie wyciągnęłam z szuflady łyżeczkę i zająłam wcześniejsze miejsce przy blacie. Otworzyłam pudełko, które wywołało głuche pyknięcie. Miałam nadzieję, że żaden z chłopców sie nie obudzi. Jadłam spokojnie lody, które rozpływały sie w moich ustach jednocześnie nogą wybijając nieznany mi rytm.
-No no... Nie ładnie tak po nocy objadać się - usłyszałam za sobą znany głos i omal nie zemdlałam ze strachu.
-Niall ! Idioto chcesz żebym dostała zawału ? Zresztą gdzie ty masz noc? - oburzyłam sie na blondyna, który sie zaśmiał i podążył na kulach w stronę szafek.
-Nie chciałem tego, ale dzięki za podpowiedź, spróbuję następnym razem. Dla mnie ranek zaczyna się od 9. - odpowiedział szczerząc się po czym wyjął z szuflady łyżeczkę i zajął miejsce obok mnie. Już chciał nabrać trochę lodów, ale ja odsunęłam od niego pudełko uniemożliwiając dosięgnięcie go - No ey ! - oburzył sie i popatrzył na mnie zdezorientowany.
-Nie ładnie tak po nocy objadać się - zacytowałam blondyna robiąc przy tym głupie miny. Ten posłał mi mordercze spojrzenie. Zaśmiałam sie, ale przysunęłam w jego stronę pudełko. Pomimo iż zjadłam już 1/3 zawartości, łyżeczką wyznaczyłam prostą linie dzieląc pozostałe 2/3 deseru, na połowę.
-No ey ! Czemu tak ? - zawył chłopak.
-No kżdy ma po równo tak ?
-No jak to po równo ? Zobacz ile już wcześniej zjadłaś - powiedział z wyrzutem. Co jak co, ale o jedzenie to mógł sie wykłócać o każdej porze dnia.
-Masz problem Ciesz się, ze w ogóle sie podzieliłam.
Blondyn wiedząć, że ze mną nie ma szans, dał za wygraną i łyżeczką wydobyłam małe ilości deseru. Przez chwile jedliśmy lody w milczeniu. Minęło kilka minut gdy zabrałam głos.
-Tak w ogóle czemu już wstałeś ?
Popatrzył na mnie jakbym zadała najgłupsze pytanie na świecie.
-Bo zgłodniałem ? - odpowiedział i spojrzał na mnie unosząc jedną brew.
-Jezu jest ranek. Jeszcze nie myśle i nie patrz tak na mnie ! - oburzyłam się i zakryłam twarz dłońmi. Blondyn zaśmiał sie tylko i wrócił do jedzenia lodów. Usłyszeliśmy nacisk na klamkę i po chwili w drzwiach ukazał się zaspany i ledwie przytomny Harry. Stał z zamkniętymi oczami. Włosy starczały mu w cztery strony świata, a usta wydymał jakby ustawiał sie do zdjęcia z dzióbkiem. Zaśmiałąm się ciho. Chłopak nie odzywał się.
-Harry ? - zapytałam lecz ten nadal stał nieruchomo. Wstałam z miejsca i podeszłam do niego. Pomachała mu przed twarzą ręką. Nie reagował. - Harry ? - ponowiłam i potrząsnęłam nim lekko. Ten opadł na mnie dobijając mnie prawie do ziemi swoim ciężarem - O boże chłopie ile ty ważysz ?! Chodź, zaprowadze cię do łóżka.
-Do łóżka ? - wypowiedział w końcu przez sen loczek - A co będziemy robić ? - Mówił dalej głosem, jakby był pijany.
-Spać będziemy, tylko mi pomóż - przewiesiłam sobie rękę chłopaka przez głowę i rzuciłam wzrok na Nialla. Myślałam, że ze smiechu zaraz spadnie z krzesła. Chwyciłam za jakąś maskotkę, która nie wiem czemu znalazła sie na schodach i rzuciłam nią w blondyna w ogromną siłą. Ten spoważniał w sekunde i spojrzał na mnie - Głupi jesteś - rzuciłam i ruszyłam z Haroldem po schodach. Na nieszczęście jego pokój mieścił sie prawie na samym końcu korytarza. Cały czas maszerowaliśmy slalomem odbijając sie od ścian. W końcu po męczącej wędrówce dotarłam z chłopakiem do jego pokoju. Nie miałam pojęcia jak przejść przez wszystkie przeszkody, które walały się po podłodze, i dostać do łóżka loczka. Zrobiam jeden duży krok i rzuciłam chłopaka jak szmacianą lalkę na łóżko.
-Dmibsia - wymamrotał pod nosem i ułożył sie na poduszce.
-Tak tak Harry. Idź spać - odpowiedziałam i zaczęłam przykrywać chłopaka lecz ten kontynuował swój dialog.
-Da mi Bgsia.
-Co ty do mnie mówisz ? Piłeś cos czy jak ? - pytałam choć wiedziałam, że prawdy sie nie dowiem.
-Daj mi Bogusia - wymamrotał w końcu siląc się aby być zrozumiałym.
-Co mam ci dać ? - dopytywałam się zdezorientowana. Chłopak otworzył jedno oko i zwrócił je na mnie.
-Ty nie wiesz kto to jest Boguś  ? - zapytał po czym zakrył twarz dłońmi i udawał, że płacze.
-No weź skończ chłopie ! Masz 18 lat i za grosz dorosłości w sobie.
-No ale ja chce Bogusia - wychlipiał nie naprowadzając mnie w ogóle na trop.
-No już dobrze dobrze. Gdzie jest Boguś ? - zapytałam myśląc, że może w ten sposób dowiem się o co mu chodzi.
-Tak - odpowiedział i wskazał ręką na komode na której mieścił sie duży, ciemnobrązowy miś w różowym ubranku z niebieskim napisem ,,I ♥ Harry". Wzięłam olbrzyma i podałam rozpłakanemu Harremu, który od razu mocno go do siebie przytulił.
-Już ok ? - zapytałam chichocząc.
W odpowiedzi chłopak pokiwał przecząco głową.
-Co znowu ? - zapytałam podnosząc głowę w górę i oczekując następnego skomplikowanego zadania. Chłopak jednak wskazał palcem na swój policzek. - Co mam cię uderzyć ? - zapytałam udając głupią. Chłopak znów pokręcił przecząco głową i ponownie puknął swoim palcem w policzek. - No już dobrw dobra - wywróciłam oczami i dałam chłopakowi soczystego buziaka w policzek.  - Teraz śpij - dodałam i ruuszyłam w stronę drzwi.
-Dobranoc Abby - powiedział niczym mały chłopczyk do swojej mamy.
-Dobranoc synku - odpowiedziałam i zamknęam drzwi lokatora, który odpływał do krainy snów. Zeszłam na dół i zajęłam ponownie miejsce koło blondyna. Spojrzałam na pudełko, które jeszcze niedawno było wypełnione lodami, a teraz świeciło pustkami. Posłałam Niallerowi mordercze spojrzenie.
-No co ? - zapytał zdezorientowany popijając sok.
-Nie udawaj, że nie wiesz. Gdzie są lody ? - zapytałam a chłopak zaczął gwizdać i uciekać wzrokiem gapiąc sie w sufit - Pytam sie o coś - zagroziłam mu, a ten w końcu spojrzał na mnie i udał, że myśli.
-Tutaj - odparł szczerząc się i klepiąc po brzuchu.
-Głupi jesteś - skwitowałam i podniosłam pudełko po czym podeszłam do kosza i wyrzuciłam je.
-Ale słodki głupek ? - zapytał ruszając głupkowato brwiami.
-Pff.. Chciałbyś - odpowiedziałam po czym z lodówki wyjęłam kilka produktów potrzebnych do zrobienia naleśników. Wyjęłam garnek i mikser. Zadzęłam łączyć ze sobą produkty tworząc gładką, lejącą masę.
-Mmm... Już się nie mogę doczekać - skwitował blondyn oblizując się. Już chciał zamoczyć paluch w rozpuszczonej czekoladzie, ale ja go pacnęłam łyżką - Au ! Za co ?
-Nie wyjadaj ! Ide obudzić chłopaków a ty w tym czasie postaraj sie niczego nie zepsuć. - powiedziałam uśmiechając się szeroko po czym odwróciłąm sie na pięcie i powędrowałam do salonu. Usłyszałam za sobą tylko ciche ,,bardzo śmieszne" rzucone przez blondyna. Weszłam do salonu. Liam siedział rozciągając się i głośno ziewając. Zayn leżał na podłodze, a Lou opierał głowę o jego brzuch. Zachichotałam a Payne przeniósł wzrok na mnie.
-O cześc. Co ty tak szybko na nogach ? - zapytał nie ukrywając zdziwienia i podnosząc sie leniwie z ziemi.
-Nie mogłam spać - skwitowała i wzruszyłam ramionami - zaraz biorę się za śniadanie, chyba, że Niall spali kuchnie.
-To ja idę go przypilnować - odpowiedział blondyn po czym poczochrał mi włosy i poczłapał do kuchni. Przeniosłam wzrok na dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Ukucnęłam przed nimi i każdemu sprzedałam całusa w policzek. Momentalnie otworzyli oczy zdezorientowani.
-Louis złaź ze mnie - warknął zaspany Zayn próbując sie podnieść.
-Nie, jesteś za wygodny - odparł brunet rękoma czepiając się bluzy brata.
-Abby no ! - jęknął Zayn, a ja wywróciłam tylko oczami po czym połaskotałam Louisa.
-Ey, tylko bez takich - skomentował odskakując na bok jak oparzony.
-Śniadanie zaraz na stole - oświadczyłam moim mężczyznom i opuściłam pomieszczenie. Weszłam do kuchni i.. zamurowało mnie.
-No Niall ! Prosizłam cie ! - jęknąłam gdy zauważyłam rozszypaną mąkę na podłodze i blondyna, który próbował jakoś to posprzątać.
-No, ale samo sie tak jakoś - skwitował Horan.
-Daj mi to - warknęłam i odebrałam chłopakomi szufelkę i zmiotkę. - Z tobą jak z dzieckiem wiesz ? - skomentowałam kiwając głową i zbierając biały proszek z ziemi.
-Tak tak, zachowuję sie skandalicznie, jestem nie do wytrzymania, bla bla bla - wyracytował chłopak wywracając oczami. Pozbyłam się mąki i włączyłam gaz stawiając na nim patelnię. Nalałam odrobinę oleju i gdy trochę sie rozgrzał, wylałam trochę masy do naleśników po czym włączyłam ekspres do kawy. Niall udawał, że czyta jakiś magazyn a tak naprawdę wciąż podbierał bitą śmietanę.
-Niall, widziałam to - powiedziałam w końcu gdy przyłapałam chłopaka na gorącym uczynku po raz któryś z rzędu.
-No co ? Głodny jestem - skwitował w tym samym momencie gdy podałam mu talerz z trzema naleśnikami. - No to ja rozumiem - dodał i niemal rzucił sie na dodatki.
-Wiecznie głodny - skomentowałam tylko. Blondyn już chciał coś odpowiedzieć, ale przerwały mu krzyki dochodzące z góry.
-Louis, nie żyjesz ! - krzyczał jak opętany Harry.
Po chwili usłyszeliśmy kroki chłopców.
-Ratujcie mnie ! - krzyknął Louis cały czas się żmiejąc. Schował sie za mną z... maszynką w ręce ?
-Louis, coś ty narobił ? - zapytałam, ale w tym momencie do kuchni wbiegł wściekły Harry.
-Gdzie on jest ?! - wypowiedział przez zaciśnięte zęby robiąc przerwy między każdym słowej.
-Na mnie nie patrz - usprawiedliwił się szybko Horan i nadal wcinał naleśnika. Loczek przeniósł wzrok na mnie.
-Możes mi powiedzieć o co chodzi ? - zapytałam zakładając ręke na biodra.
-O co chodzi ?! O co chodzi ?! Ty się jeszcze pytasz ?! - wykrzyczał wściekły Styles i podszedł do mnie po czym podniósł nogę i ustawił stopę na blacie tworząc kąt prosty między nogami. - To sie stało ! - rzucił wreszcie i ręką wskazał na swoją łydkę. Na początku nei wiedziałam o co chodzi, ale po chwili zoriwntowałam się, że na łydce miał wydepilowaną literę ,,L". Westchnęłam i pokręciłam głową.
-Louis wyłaź - oznajmiłam z brunet wychylił sie tylko zza blatu okazując włosy i oczy.
-Zabiję gada ! - syknął Harry i rzucił sie za nim w pogoń. Ten jak najszybciej powędrował do góry potrącając na schodach Liama.
-Ey ! Nie biegajcie ! - skarcił ich tatuś po czym zajął miejsce koło Nialla. - O co poszło ?
-Louis wydepilował Harrego na łydce literę ,,L". - Gdy to powiedziałam, Payne wybuchł niepohamowanym śmiechem. Sama zaśmiałam się cicho po czym nalałam tatuśkowi kawy w fioletowy kubek z jego imieniem i podałam pełen talerz naleśników na który rzucił sie Niall. Po chwili do naszej grupy dołączył Zayn, który także nie wiedział o co chodzi chłopcm. Trzeba mu było tłumaczyć wszystko od początku co ten skomentował śmiechem. Jedliśmy w milczeniu. Po chwili usłyszeliśmy kroki na schodach. Wszyscy przenieśliśmy spojrzenia na dwóch chłopców. Harry szedł jako pierwszy. Szczerzył się teraz i nie mógł pohamować od śmiechu. Louis natomiast szedł z ustami wygiętymi w podkówkę i smutnym wzrokiem. Kiedy loczek zajął miejsce koło Zayna, zabrałam głos.
-Co jest kochanie ?  - Louis nie odpowiedział od razu. Odwrócił się leniwie i spuścił głowę na dół.
-To - powiedział płaczliwym tonem po czym wskazał palcem miejsce nad szyją. Przyjrzałam się dokładniej i zauważyłam wyciętą lierkę ,,H". Chłopcy wybuchnęli śmiechem.
-Oj kochanie - rzekłam podchodząc do niego. Przytuliłam go do siebie, a po chwili spojrząłam w oczy. - I po co Ci to było co ? - odparłam po czym pocałowałam go w usta i posłałam uśmiech. - Nie martw się, niedługo odrosną - dodałam i puściłam mu oczko na co ten odpowiedział mi wielkim uśmiechem. Zajęłam swoje dawne miejsce, a Lou usiadł koło mnie. Reszte śniadania zjedliśmy śmiejąc się i obmyślając plany na ten dzień. Nikt nie miał pomysłu.
-Może kręgle ? - rzucił nagle swój dziesiąty pomysł Harry. Nim ktokolwiek zdążył mu odpowiedzieć, usłyszeliśmy dzwonek telefonu. Wszyscy przenieśli wzrok na wibrującą cegłę Louisa, która rzucała się po blacie. Brunet chwycił za komórkę po czym nacisnął zieloną słuchawkę i przystawił przedmiot do ucha.
-Tak ? .. Kiedy.. ? Dobrze będziemy.. ? Abby też ..? Dobrze.. Do zobaczenia - chłopak rozłączył się a my przenieśliśmy na neigo zaciekawione spojrzenia. - Dzwonił Simon. Mamy być u niego w biurze za pół godziny, ty Abby też możesz jechać jeśli chcesz.
Pokiwałam z entuzjazmem głową. Wiedziałam, że nie wytrzymałabym w domu siedząc i myślac o czym rozmawiają.
-Ale co od nas chce ? - zapytał zaciekawiony Harry.
-Nie wiem, mówił tylko, że bardzo ważne.
Po dziesięciu minutach śniadanie było posprzątane. Każdy pobiegł do swojego pokoju aby się ubrać. Otworzyłam moją wielką szafę i zaczęłam tupać nerwowo nogą, ponieważ czasu było coraz mniej a ja nie wiedziałam co ubrać. Do mojego pokoju wbiegł Harry.
-Te czy te ? - zapytał pokazując mi białe i brązowe buty. Spojrzałam jak jest ubrany. Miał granatowe jeansy i czerwoną bluzkę na długi rękaw.
-Te - wskazałam na białe. - Teraz tu mi pomóż tybrać coś. - rozkazałam pokazując na zawartość szafy.
-O kurde - odparł loczek drapiąc się butem za uchem. Styles wyjął z mojej szafy białe rurki, turkusową bluzkę na długi rękaw i buty w takim samym kolorze.
-Dzięki - odparłam szczerząc się. Poszłam do łazienki i założyłam przygotowane przez chłopaka rzeczy. Umyłam dokładnie zęby, rozczesałam szybko włosy, pomalowałam sie delikatnie i zeszłam na dół. Wszyscy tam stali oprócz.. Nialla.
-A gdzie .. - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo przerwał mi krzyk blondyna.
-Pomoże mi ktoś czy nie !? - darł sie jak opentany. Wparowaliśmy wszyscy do jego pokoju. Chłopak próbował założyć sobie jeansy na gips.
-Niall łośku - odparł Louis przy czym reszta uderzyła się ręką w czoło. - Załóż dresy - odparł po czym rzucił w chłopaka zielonymi spodiami.
-Aaa ! Racja - skomentował czerwony blondyn i zaczął zmieniać dół ubrania. 
Po 15 minutach staliśmy już przed biurem menagera. Otworzyliśmy drzwi i zajęliśmy miejsca na kanapach. Usiadłam koło Louisa obok którego rozsiadł sie Liam, na przeciwko nas reszta chłopców.
-Słuchajcie.. Mam dobrą wiadomość i złą. Od której zacząć ? - zpaytał Simon zdejmujac z nosa okulary.
-Od złej - odpowiedział Liam.
-Ok.. Za tydzień mieliście grać koncert w 3 miajscach. Mianowicie w Hiszpani, Chorwacji i we Włoszech...
-Mieliśmy ? - przerwał menagerowi loczek patrząc na niego spode łba.
-Tak mieliście. Ze względu na Nialla, nie możecie ich zagrać. Ale.. - zaczął Simon gdy wszyscy zaczęli jęczeć, a ja ze wstydu zaałam sie ruzmieńcem - Ale... Załatwiłem wam coś innego i tu jest ta dobra wiadomość . - odparł Simon, a wszyscy przeniśliśmy na niego wzrok. Czułam, że chłopcy wstrzymują oddech. - Za siedem tygodni, czyli 23 września, lecimy, do... LOS ANGELES ! - ostatnie dwa słowa dokończył podniesionym głosem. Chłopcy zaczeli krzyczeć, skakać i klaskać, tacy byli podekscytowani. Ja się tylko śmiałam oglądajac ich wybuch radości. Louis przerzucił mnei sobie przez ramię i zaczął ze mną biegać po biurze.
-Odstaw mnie ! - krzyknęłam wciaz sie śmiejąc.
-Yeah ! Lece do Los Angeles !! - krzyczał cały czas Tomlinson jednak po chwili, gdy się zmęczył odstawił mnie na ziemię. Po około 5 minutach chłopcy uspokoili się i ponownie zajęli miejsca na kanapach.
-Słuchajcie. Niall, zdejmują ci gips i masz 3 dni żeby dojść do siebie, bo później zaczniecie ćwiczenia.
-Tak jest szeryfie - odparł blondyn i wyszczerzył się.
-Wracając do trasy to.. Nie zagracie tylko w Los Angeles, ale także w San Francisco w Miami w Chicago i na koniec w Nowym Yorku. - gdy zakończył chłopców ponownie ogarnęła fala radości. Póxniej jeszcze pół godziny cały zespół rozmawiał z menagerem o różnych rzeczach dotyczących trasy. O 12 opuściliśmy biuro i udaliśmy się do Nandos.
-Chłopcy.. - zaczęłam gdy czekaliśmy na nasze zamówienia. Pięć par oczu spojrzało na mnie - Przepraszam wam, że przeze mnei nie możecie wystąpić w Hiszpani, Chorwacji i we Włoszech - odparłam cały czas patrząc w dół.
-No Abby, przestań - odparł Louis siedzący koło mnie po czym przytulił mnie do siebie - To nei twoja wina.
-No a kogo ? - zapytałam i poczułam, że łzy cisną mi sie do oczu.
-Abby - tym razem zwrócił sie do mnie Niall, siedzący na prawo ode mnie - To moja wina. Jakbym robił cos więcej niż cały czas jadł, to może umiałbym sie obranoć przez tym typkiem.
-No to jest święta racja, ty cały czas jesz - odparł Harry, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-Chodźcie no tu - powiedział Liam i wszyscy zrobiliśmy zbiorowego miśka. Cieszyłam się, że chłopcy nei mieli mi za złe tego, że przeze mnie opuści ich trasa po Europie.
-Ey, zresztą dzięki tobie mamy trasę po Ameryce, co nie chłopcy - odparł Zayn, a wszyscy wydali z siebe głośne okrzyki radości co spowodowało karcące spojrzenia ze strony innym gości. Zaśmiałam się i przypatrywałam jacy są szczęśliwi i jak ich marzenia sie spełniają ...





Ok to tyle. Bla bla weny nie mam tey ;/
Dziękuję wszystkim, którzy spomentowali mój wcześniejszy rozdział !! To wam dadykuję ten rozdział (((;
Dziękuję osobom, które poleciły mojego bloga ! Jesteście na prawdę kochani ; ****
Następny rozdział jutro lub po jutrze qq;
Za wszystkie literówki i inne błędy przepraszam <3
Pozdrawiam
black.character

12 komentarzy:

  1. Boskie :) Też chce lecieć do Los Angeles :)
    Czekam na nexta :)
    Kochamy cię mała ♥
    PS. Rozważam napisanie własnego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3 Czekam na kolejny ;D

    http://i-can-love-you-more-than-this.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne ; D zapraszam do mnie [hold-me-close] [victory-coming]

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle wietny rozdzial, na prawde. Czekam na kolejny i zycze duzo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, tak zabawny. Uwielbiam wygłupy chłopaków. Wyobraziłam sobie, jak Harry pokazuje wygoloną literę "L" i po prostu nie mogę przestać się śmiać. Skąd ty bierzesz takie świetne pomysły?
    Masz wielki talent. Życzę Ci bardzo dużo weny.
    Pozdrawiam Angelika xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyno pisz pisz i jeszcze raz pisz dalej.Ty masz talent po prostu najprawdziwszy talent.Ja osobiście kocham to opowiadanie i codziennie czekam na kolejne części .A taka osobista rada ode mnie to może napisała byś o jakiejś przy trafionej im się przygodzie.
    Życzę powodzenia oraz czekam na nowy rozdział.
    mam nadzieję że będzie niebawem tak samo jak następne i następne

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurcze, hahahah, trasa po Ameryce ! Uhuhu xd Najsik xd hhaha ale akcja larryego z rana to powalajaca ! :D Albo Hazzy i Abby xd No i jeszcze Horan :D hahah slodkie bylo budzenie Zayna i Louisa :) NEEEXT ! xx

    OdpowiedzUsuń
  8. *____* Już się nie moge doczekać tego co się wydarzy w LA :D Tak se myśle czy czasem Harr'ego nie ciągnie do Abby ^__^ Pisz dalej bo już nie moge się doczekać :) I troszcz się o oczy :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Pisz Dalej...Co będzie się działo w LA? Świetny blog. Zapraszam do siebie onedirection-of-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty . eej ale Liam nie jest blondynem XD

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty.
    Kochamy Cię.
    A w ogóle jak Abby pojedzie z nimi to będzie mogła odwiedzić mamę. xD
    now-is-love-on-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń