sobota, 10 marca 2012

siedemnasty ♥

Rano obudziłam się o 8 jako pierwsza z całego domu. Louis jeszcze słodko spał. Uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka w czoło. Spojrzałam przez okno. Niebo szare i gęsta mgła. Aż nie chciało się opuszczać cieplutkiego domu. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej bielisme, czarne spodnie i zieloną bluzę przez głowę. Poszłam do łazienki i wzięłąm szybki prysznić. Następnie ubrałam się, a włosy spięłam w kucyka. Zeszłam po cichu na dół i podeszłam do lodówki. Jej zawartość była dość skąpa. Wyjęłam ser i szynkę, z szafki na stół wyłożyłam chleb i postanowiłam zrobić tosty. Po chwili do kuchni wszedł Liam zapinając guzik od koszuli przy rękawie.
-O hej - rzucił gdy mnei zauważył - ty już na nogach ? - zapytał nie ukrywając zdziwienia.
-Hej.. A jakoś nie mogłam spać.
-Pomóc ci ?
-Nie dzięki. Chociaż... Powkładaj to do tostera, a ja pójde obudzić chłopaków.
-Ok. - chłopak zabrał sie do swojego zadania a ja ruszyłam schodami na góre. Najpierw weszłam do pokoju Harrego. Wiedzialam, że i tak zaśnie jak go obudze, więc po obudzeniu wszystkich wpadne do niego ze szklanką zimnej wody.Podeszłam po cichu do łóżka i wskoczyłam na chłopaka.
-Co sie dzieje ? - zapytał ochrypniętym głosem.
-Śniadanie ! - krzyknęłam mu do ucha. Ten aż podskoczył i spowodował, że spadłam na podłogę.
-Ała - jęknęłam.
-I to jest właśnie kara, że w ten sposób nie budzi się Harrego Stylesa ! Zaraz zaraz... Harrego Stylesa w ogóle się nie budzi ! - wypowiedział swój monolog i przykrył się poduszką.
-Co nie zmienia faktu, że nadal śniadanie jest na stole i musisz wstać !
-Nigdzie nie ide. Która w ogóle jest godzina.
Spojrzałam na zegarek.
-Dziesiąta.
-Co ?! Tak wcześnie ?!
-Nie jęcz tylko wstawaj. Obiecaliśmy Niallowi, że go odwiedzimy z samego rana.
-A.. chyba, że tak.
-Więc wstawaj.
-5 minut.
-Agrrr ! - wyszłam z pokoju loczka i powędrowałam do brata. Tego jednak nie musiałam już budzić, bo siedział na łóżku i przecierał oczy.
-Co jest ? - zapytał zaspany.
-Przyszłam cię obudzić, ale widze, że z tobą takich problemów nie ma co z Harrym. Śniadanie na stole - powiedziałam wszystko jednym tchem i wyszłam z pokoju. Udałam się do mojej sypialni. Louis leżał na łóżku odkyty, a kołdra na podłodze. Nie miałam sumienia go budzić. Szczególnie, że teraz mogłam spokojnie przyjżeć się jego gołej klatce piersiowej. Stałam jak głupia gapiąc sie na niego gdy ten nagle wychrypiał.
-No i co sie gapisz ? - nie otwierał jednak oczu.
-Emm.. śniadanie na stole - powiedziałam i poczułam, że cała się rumienie. Chłopak otworzył oczy i podniósł się.
-Ach to ty Abby. Przepraszam myślałam, że któryś z chłopaków.
-Nic nie szkodzi - posłałam mu ciepły uśmiech. - śniadanie - powtórzyłam. Chłopak wstał i podszedł do mnie po czym złożył na moich ustach czuły pocałunek.
-Śniadanie poczeka - wyszeptał mi do ucha i pocałował mnie ponownie. Potem zaczął schodzić niżej.
-Nie nie nie Louis.. - szybko wróciłam na ziemię choć przyznam, że niechętnie - nie teraz ok ? - powiedziałam gdy zauważyłam jego zdezorientowane spojrzenie. Ten sie tylko zaśmiał.
-Ok, ale wiedz, że nie miałem TEGO na myśli.
Ponownie sie zarumieniłam i zaśmiałam.
-Zaraz przyjdę - dodał i pocałował mnie w czoło. Zeszłam na dół. Przy stoliku siedział Liam z Zaynem.
-Gdzie Harry ?
-Chyba jeszcze śpi - odpowiedział mi Liam. Podeszłam doszafki z której wyjęłam szklankę, następnie nalałam do niej wody i ruszyłam w stronę schodów.
-Emm.. Abby ...- zaczął Liam.
-Cicho ! zaraz wracam - pobiegłam do góry i z hukiem otworzyłam drzwi Harrego. Leżał na plecach rozwalony na łóżku i kimał. Podeszłam i polałam mu na twarz lodowatą wodę.
-Ey !! - zerwał sie na nogi i spojrzał na mnie - co ci jest ?!
-Mówiłam, żebyś wstawał, bo jak nie to wróce z wodą !
-Czyli muszę brać wszystko co móisz dosłownie tak ?!
-No raczej - rzuciłam i wyszłam z pokoju - za minute widze cie przy stole - rzuciłam jeszcze i zbiegłam po schodach. Zajęłam miejsce koło przybyłego już Louisa i zaśmiałam się.
-Pawiedz mi, że nie oblałaś go wodą ? - zapytał Zayn.
-Oblałam. A co ?
Cała trójka uderzyła się w czoło
-No co ? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
-Chodzi o to, że...
-Co ona mizrobiła !! - jednak usłyszałam głos loczka dobiegający z góry. Po chwli był już w kuchni i pokazywał na swoje włosy.
-O co ci chodzi ? - zapytałam gdy podszedł do mnie.
-No patrz ! Widziasz ?!
-Ja tam nic nie widze - skwitowałam gdy pochylił się, żebym popatrzyła na jego włosy.
-Mam nierówne loczki ! Widzisz to ! Jeden jest taki duży w drgi drobny !
-Jezu ! Z tego powodu tak przeżywasz ?
-No to są moje loczki ! Nie rozumiesz ? Ja, Harry Styles słynę z tego, że mam burzę loków.
-Wow.. Fascynujące. Nadal masz burzę loków.
-Ale nierównych.
-Jejuś to ci je wyprostuje i będzie ok co ?
W tym momencie jednak chłopak spoważniał i usłyszałam jak Zayn mówi "o nie".
-Ty chcesz mi prostować włosy ? - zapytał poważny i blady jak papier.
-No jeśli chcesz to moge. Pójde tylko po prostownice - wstałam już z miejsca, ale Harry zacżął uciekać.
-Niee ! Weźcie ją ode mnie !
-No i super - skwitował Liam.
-Co ja takiego zrobiłam ? - zapytałam już zdenerwowana.
-On nienawidzi prostownicy. Jak mu wyprostowaliśmy włosy, tak dla żartu, to płakał 2 dni.
-Aaa... no skąd miałam wiedzieć ?
-Na przyszłość uważaj - skwitował braciszek i puścił mi oczko po czym łyknął kawy.
-Dobra dobra. Tylko wybaczy mi ?
-No raczej tak, ale uważaj na niego ok ?
-No dobra dobra, przecież on nie jest małym dzieckiem tak ?
-No ale tak się zachowuje - skomentował Louis. Wywróciłam tylko oczami i sięgnęłam po tosta. Pół godziny później kończyłam wkładać naczynia do zmywarki. Harry trzymał się ode mnie z daleka to powodowało, że chciało mi się smiać, ale musiałam się trzymać na wodzy.
-Ok gotowi ? - zapytał Liam.
-No jasne.
-Ale że gdzie ? - zapytał Harry.
-Do Nialla jedziemy, zapomniałeś ? - zapytałam, a ten tylko rzucił "aha" unikając mojego wzroku. Pokręciłam tylko głową. Wsiedliśmy do auta. Louis prowadził, a ja siedziałam koło niego. Jednak chłopcy musili się jak zwykle sprzeać o miejsce.
-O co chodzi ? - zapytałam.
-Ja nie siedze w środku - skwitował Harry i skrzyżował ręce na pierci robiąc przy tym minę naburmuszonego dziecka.
-Będziesz, bo jesteś najmłodszy - poweidział Liam.
-Ale ty jesteś Daddy Direction, więc to ty siedzisz w środku.
-No to moze Zayn usiądzie na środku ? - zapytał Liam i razem z Harrym przenieśli spojrzenie na brata, ten z kolei na mnie. Zrobiłam mine typu "błagam bądź normalny" po czym ten wywrócił tylko oczami.
-No ok, ok. Już ide.
Reszta wyszczerzyła tylko zęby po czym spojrzeli na moją minę.
-No co ?
-Jak dzieci - powiedziałam i pokręciłam głową. W końcu po 15 minutach byliśmy już w sali Nialla. Zauważyłam wszędzie wazony z kwiatami i maskotki.
-No witamy ! - krzyknął uradowany Harry i podszedł do blondyna.
-O wreszcie jesteście ! Ey moge wracać już do domu ! - krzyknął uradowany Horan patrząc na nas.
-No i super ! - wrzasnął Zayn.
-Ey w domu mam kule, żebyś mógł chodzić, a teraz zaniesiemy cię - zaoferował sie Louis wyszczerzając zęby.
-Ok. - w tym momencie przyszedł lekarz.
-O, państwo już są. Można już go zabierać, może mniej tłoczno tu będzie.
Spojrzeliśmy na blondyna. Ten tylko machnął ręką.
-Nie pytajcie.
Zaśmialiśmy się. Zabraliśmy maskotki i Liam z Harrym zanieśli Nialla do auta.
-Czuje się jak królewna. Hmm.. którego z was wybrać. Harry coś mało się starsz, jestem pochylony w twoją stronę.
-Jeszcze słowo a zabiję - wycedził chłopak przez zaciśnięte zęby - musisz iść na diete grubasie.
-Ey ey.. nie pozwalaj sobie młody - zaroził blondyn i pomachał lokatemu przed oczami palcem. Usadziliśmy Horana z tyłu.
-Ey Harry możesz prowadzić ? Wyrzucisz mnie przed domem to pójde po kule i do was dojde.
-Nie ma sprawy - loczek wziął klucze i z dumą zajął miejsce kierowcy. Usiadłam z tyłu miedzy Louisem a Zaynem, tatuś siedział z przodu sprzeczając się z kierowcą o to jaką stajcję radiową wybrać. Droga o domu była dość szybka. Zayn zachciał grać w karty z Niallem.
-Co masz ? - zapytał po raz dziesiąty chyba brat gdy blondyn wciąż główkował i chyba próbował odczytać soje karty. Śmiałam sie jak głupia, bo nie rozumiełam jak można nie umieć grać w pokera ?
-Fulla chyba. - blondyn pokazał karty. Zgadzało się.
-Ha ! Kareta ! Yeah wygrałem ! - zaczął sie cieszyć jak małe dziecko.
-Pff.. fuksem.
-Ok, lece. Jedźcie już ja dojde za pare minut.
-Ok - powiedziałm po czym cmoknęłam Louisa w policzek a ten wysiadł. Do domu Zayna było jakieś 200 metrów. Chłopcy ponownie pomogli zanieść blondyna do domu. Położyli go w końcu na kanapie i usiedli zrezygnowani.
-I a razie siedzisz, dopóki nie dostaniesz kul - zagroził mu Harry.
-Jasne jasne. Ey jest coś do żarcia ?
-Kurde... Zapomniałam wam powiedzieć, że lodówka świeci pustkami.
-No bez takich - powiedział blondyn i zrobił ryczącą minę.
-Ale co powiecie na deser ?
-O tak ! - krzyknął uradowany blondyn podnosząc ręce do góry.
Zaśmiałam się i podeszłam do zamrażalnika.  Wyjęłam z niego dwa pudełka lodów. Całą zawartość wrzuciłam do dużego miksera po czym dolałam mleka i dodałam resztę nutelli ze słoika.
-Ey czy to nie moja nutella ? - zapytał Harry wskazując na pusty już słoik.
-Może.
-No ey !
-Jejuś, zaraz pojedziemy na zakupy to sobie kupisz tak !
Zakryłam mikser wieczkiem i włączyłam przycisk POWER. Wszystko ładnie się zmiksowało tworząc ładną konsystencję shek'a. Nalałam do 6 szkladen zawartość i przyniosłam tacę do salonu.
-Proszę 
Chłopcy wręcz rzucili się na szklanki z napojem. W tym momencie wparował Louis.
-O kochanie chodź załapałeś się na shek'a.
-Masz kaleko - podał kule Niallowi, wziął szklanke i pociągnął ze słomki - mm... świetny.
-Ok Liam.
Blondyn spojrzał na mnie.
-Pomożesz mi zrobić liste zakupów ?
-Jasne. Chociaż raz zrobie liste z kimś.
Zaśmiałam się, wyjęłam z szafki notes i długopiś. Pół godziny zajęło nam robienie listy. Przeglądaliśmy szafki i lodówke a Niall krzyczał z kanapy czego on sobie rzyczy. Głównie były to słodycze.
-Ok. Ktoś normalny potrzebny do pomocy ! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam. Czemu mnie to nie zdziwiło, że nastała cisza. - Upiekłam ciasto czekoladowe, kto chce ! - po chwili usłyszłaam dydniące kroki i na schodach pojawił się Louis z Harrym - O wy ! Jedziemy na zakupy.
-A gdzie ciasto ? - zapytał ze smutkiem Harry.
-A przyszedłbyś jakbym powiedziała, że jedziemy na zakupy ?
-Żartujesz sobie ?
-No własnie. Ubierać sie i jedziemy.
-Ale..
-Nie ale tylko jedziemy!
Chłopcy ze spuszczonymi głowami ruszyli po schodach i po chwili pojawili się z bluzami. Założyłam buty i wyszliśmy. Tym razem jechaliśmy auten Harrego. Weszliśmy do hipermarketu z dwoma wózkami. Miałam nadzieję, że wszystko tak pomieścimy. Ruszyliśmy w pierwsze półki, a chłopcy już musieli się wygłupiać. Jeden spychał wózkiem drugiego na boki. Raz Harry tak mocno zepchnął Louisa, że ten wpadł na półki z puszkami i kilka z nich spadło na podłogą tak samo jak Louis.
-Nie umiecie sie zachować ! - wrzasnęłam na nich.
-Au - jęknął Louis podnosząc się i rozcierając tył głowy.
-Dobrze ci tak - pogroziłam mu palcem i ruszyłam dalej przed siebie. Wzięłam tyle produktów ile zdołałam utrzymać i zaczęłam szukać chłopaków. Znalazłam ich robiących sobie zdjęcia z fankami. Wrzuciłam wszystko z hukiem do wózka po czym wzięłam go i powiozłam ze sobą. Gdy zapełniłam cały znów zaczęłam szukać chłopaków. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie ruszyli się z tamtego miejsca nawet o krok i wciąż rozmawiali z fankami. Cała aż sie zaczerwieniłam. Wzięłam jednak drugi wózem i zapełniłam cały. Podwiozłam go pod kase najbliższą do miejsca w którym stali, chwyciłam za drugi wózek i zaczełam wszystko wypakowywać na taśmę. Akurat wtedy się zreflektowali i podeszli.
-Czemu nas nie wołałaś ?
-Po co ? Przecież zajęci byliscie.
-Oj Abby..
-Pomożesz w końcu ? - zapytał blondyna i podałam mu reklamówke. Ja wykładałam wszystko na taśme a chłopcy pakowali w milczeniu. Zapłaciłam za wszystko i ruszyłam w stronę auta z kilkoma siatkami. Włożyłam je do bagażnika i usiadłam na tyle w aucie.
-No Abby..- zaczął Louis.
-Co ?
-Nie obrażaj się. Z fanami czas tak szybko mija. Mieliśmy je zostawić ?
-A mnie mogliście ?
-No ale to co innego. Nie możemy pokazywać fanom, że mamy ich gdzieś.
-Yhm.. - odparłam tylko i reszte drogi przejechaliśmy w ciszy. W domu wypakowałam siatki i usiadłam na kanapie obok Nialla.
-Cały czas tu siedziałeś jak nas nie było ?
-No a co ?
Uderzyłam sie ręką w czoło.
-Nie nic. - dodałam gdy ten patrzył na mnie głupkowato.
-Wiesz tak sie zastanawiałem..
-Nad czym ?
-Pamietasz jak przeleciałem przez kanape i miałem guza ?
-No pamiętam i przep
-Skończ ! Chodzi mi o to, że wtedy zrobiłaś taką pyszną kolacje.
-No wiem też pamietam.
-No.. to jesli za guza dostałem taką kolacje, to co dostane za złamaną nogę i 7 szwów ? - zapytał szczerząc sie a ja wybuchłam śmiechem.
-No co ? - zapytał i sam zaczął sie smiać.
-Pomyśli - odparłam w końcu..
-Ja mam propozycję. - zreflektował sie blondyn.
-O! Jako ? - zapytałam i podkurczyłam kolana pod błodę.
-Skasujesz mi te 3 zadania jakie miałem wykonać.
-No ey ! Nie ma tak !
-No co ?! Czy wolisz robić mi kolacje przez cały miesiąc ?
-Co ?! Zapomnij.
-No wiec kasujemy kare tak ? - zapytał by sie upewnić.
-No ok - powiedział i naburmuszyłam sie - A miałam taki fajny pomysł - udawałam. Chcicłam, żeby widział, że się poświęcam.
-Oj biedna. I co teraz ? - pytał słodziutkim głosiłem. Uderzyłam go poduszką w głowę.
-Kaleki sie nie bije !
-Tak ? To przypomnij czemu kiedys cię biłam.
-Nie żyjesz !
-Tak ? To mnie złap - powiedziałam ze śmiechem wstając z kanapy. Ten tylko naburmuszył sie.
-Ja sie tak nie bawie !
-I nie musisz.
-Abby.. - usłysząłam za sobą głos. Odwróciłąm się. Zauwazyłąm Harrego i Louisa w przygnębionych minach. Sama od razu zrobiłam się poważna i udawałam nadal obrażoną.
-Słucham ?
-Przepraszamy się. Strasznie nam głupio.
-Yhm.. dobrze słyszeć - odpowiedziałam szorstko i wywróciłam oczami. Louis jednak zza pleców wyjął bukiet czerwonych róż. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam na nie. Były na prawdę piękne.
-Przepraszamy. Wybaczysz nam ? - zapytał Tomlinson tym swoim czułym głosem. Spojrzałam na ich miny. Wyglądali jakby zaraz mieli się rozpłakać.
-No głupki jasne, że tak - powiedziałam po czym uśmiechnęłam się i przytuliłam się do nich.
-Tak wiemy, głupki, idioci, debile itp.
-Nie no przestańcie. Wiem, że macie swoje fanki i musicie z nimi spędzać czas.
-To czemu się obraziłaś ? - zapytał zainteresowany Harry.
-Bo zazdrosna jestem o was - wypowiedziałam i w trójkę zaśmialiśmy się.
Resztę dnia spędziliśmy oglądając tv. Zrobiłam kolację i Niall opowiadał nam o tym jak do szpitala przyszła masa fanek i przynosiły mu kwiaty. Teraz już wiedzieliśmy czemi w sali było tyle bukietów i maskotek. Posprzątałam po kolacji, umyłam sie i położyłam koło Louisa, który już był w łóżku. Przytuliłam sie do niego mocno.
-Jutro może spędzimy dzień razem co ? I będziemy spać u mnie ? - zpytał nieśmiało Louis. Aż chciało mi się zaśmiać jak usłysząłam jego zestresowany głos.
-Bardzo bym chciała. Tylko nie wiem co na to braciszek.
-Przecież jesteś już dużą dziewczynką i możesz sama o sobie decydować - wyrecytował niczym mama gdy miałam dylemat pomiędzy dwoma rzeczami.
-Zgadzam się - pocałowałam chłopaka i pogrążyłam sie w krainie snów...





Ok to tyle ((;
Przepraszam, że nic wczoraj nie dodałam, ale byłam na koncercie KAYAH w Poznaniu ;dd Był ktoś ? qq;
Dziękuję za komentarze choć tak ich mało ((;
Przepraszam, za wszelkie błędy.
Pozdrawiam
black.character

7 komentarzy:

  1. Biedny Niall :(
    Świetny rozdział :*
    Na czyim koncercie byłaś?
    Czekam na nexta
    Lovciam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahh to bylo takie sw33t jak oni przyszli ja przeprosic ! :D Albo jak Nialler skasowal te zyczenia, hahaha xd Albo rano z hazza, awantura w kuchni, jego lek przed Abby xd I poranna sytuacja z Lou <3 Hahha a koncowka ? <3 Ehh, NEEEXT ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Łooo Świetnee ;*** Kocham to<3
    Dawaj szybko nexta ;]


    http://moments-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny <3 Czekam na kolejny <3
    Zapraszam do mnie : http://i-can-love-you-more-than-this.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam <3
    Chcę następny ;****

    http://moments-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny!! :D Jak czytałam o shake'u to aż mi się go zachciało spróbować :D A zajebiście piszesz *__* Tak fajnie mi się czyta że o ja piernicze :D Sysia :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebiście piszesz! Hahahaha ten lęk Hazzy przed prostownicą, słodkie były przeprosiny za sytuacje w sklepie ;3

    http://now-is-love-on-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń