czwartek, 3 maja 2012

czterdziesty trzeci ♥

Polecam teraz posłuchać Evanescence - Lithium


-Nie... Nie ! NIE ! Louis ! Nie umieraj ! -wpadłam w panikę i rozpacz. Nie mogłam uwierzyć, że klęczę przed coraz zimniejszym ciałem mojego ukochanego. - Odezwij się słyszysz ! Nie opuszczaj mnie ! Nie teraz ! Co ty wyrabiasz ! Mieliśmy razem być, mieliśmy mieć dzieci, wnuki ! Louis miałeś mnie nie opuszczać ! Czemu to robisz ! - krzyczałam jednocześnie potrząsając ciałem zmarłego.
-Abby on odszedł... - wychlipiał Horan, ale ja nie mogłam się z tym pogodzić.
-Nie prawda ! On zaraz się obudzi, będzie tutaj razem ze mną ! Pójdziemy do domu i zaśniemy w cieplutkim łóżku ! - krzyczałam jak opentana. Nie chciałam nikogo słychać.
-Abby ! - Zayn podszedł do mnie i mocno przytulił do swojego ciepłego ciała. Płakałam jak małe dziecko mocząc mu koszulkę. - Chodź do domu.
-Nigdzie nie idę ! - odepchnęłam go od siebie. - Zostaję tutaj, aż on się nie obudzi. - chciałam uklęknąć przed Louisem, ale sanitariusze z karetki zajęli moje mniejsze i pakowali go w... czarny worek. - Nie ! Zostawcie go ! On się udusi ! - chciałam się rzucić na nich, ale odciągnął mnie brat z Horanem. - Co wy robicie ! Przestańcie !
-Abby ! - Zayn na mnie krzyknął i łapiąc za ramiona ustawił przed sobą, tak żebym spojrzała mu w oczy. - Jego już nie ma rozumiesz..? - wyszeptał. Spojrzałam w jego zaszklone oczy. Czyli to prawda ? On już się nie obudzi? Co teraz ze mną będzie ? Pokiwałam twierdząco głową i wtuliłam się w mulata. - Chodź ze mną do domu.
Pociągnął mnie za sobą. Przy drzwiach ujrzałam rozpłakanego Liama i Emily. Przytulili mnie mocno do siebie, a ja próbowałam się uspokoić. Jednak mi nie wychodziło. Słone łzy jak wodospad wypływały z moich oczu. Brat zaprowadził mnie do pokoju i posadził na łóżku.
-Chcę być sama. - szepnęłam, a ten chciał już coś powiedzieć, ale przerwałam mu - Proszę... - dodałam płaczliwie i pociągnęłam nosem.
-Jak coś to wołaj. - pocałował mnie w policzek i wyszedł cichutko zamykając za sobą drzwi. Wszystkie łzy wylatywały z moich policzków mocząc poduszkę którą ściskałam w ręce. Przekręciłam się w bok i spojrzałam na szafkę nocną. Było na niej zdjęcie. Moje i Louisa. Złapałam je i przyjrzałam się z bliska. Już nigdy nie będzie tak samo. Jego już po prostu nie ma. I nie będzie.
-Kocham Cię Louis. - wyszeptałam płaczliwie wylewając kolejną porcję łez. - Dlaczego mnie zostawiłeś ? - odłożyłam zdjęcie na bok, a twarz wgniotłam w poduszkę. Usłyszałam otwierające się drzwi.
-Abby. - usłyszałam przestraszony głos i podniosłam się. Stał przede mną rozpłakany Harry. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Podszedł do mnie, przysiadł na łóżku i po prostu mocno przytulił do siebie. Louis był jego najlepszym przyjacielem. Rozumieli się jak nikt. Płakaliśmy jak małe dzieci. Wiedziałam co on czuje i on wiedział co ja czuję. Taka pustka, teraz już nic nie będzie takie samo. Nicość. Bez Louisa już nie ma One Direction. Wszystko przepadło.
-Harry.. - zaczęłam, ale przerwał mi.
-Nic nie mów. Wiem jak się czujesz. Abby jesteś silna, dasz radę. Damy radę. Musimy. Wszystko się ułoży. Proszę obiecaj mi coś... - zaczął, a ja spojrzałam na niego. O co on chciał mnie teraz prosić ? Ile tych próśb. Już mam dość tego wszystkiego. - Obiecaj, że nie zrobisz nic głupiego. Proszę.
-Ale Harry ja się boję. Nie wytrzymam. Jak ja sobie dam bez niego radę ? Jak ?! - panikowałam. Nie wiedziałam jak się zachować. Chciałam ze sobą skończyć. To wszystko było takie trudne.
-Dasz rade ! Abby ! Masz mnie, masz nas. Wszyscy przez to przejdziemy. Najważniejsze to trzeźwo myśleć. - próbował mnie pocieszyć, sam przy tym coraz bardziej panikując. Nie wierzył w to co mówi. Zresztą ja też.
-Zostaw mnie samą. - rzuciłam się na łóżko chowając twarz w poduszce. Siedział nadal. Otarł ostatnie łzy i podniósł się.
-Pamiętaj, że możesz przyjść do mnie o każdej porze. - czekał na moją reakcję, która nie nadeszła. Wyszedł z pokoju i zostałam sama. Znowu.
Samotność. Będę musiała sobie z tym teraz poradzić. Ale jak? Mam chłopaków, mam Lolę, mamę, siostrę. Właśnie. Oni jeszcze nic nie wiedzą. Może to lepiej? Nie wiem czy dałabym radę przyjąć od wszystkich wyrazy współczucia. Żadne współczucie nie pozwoli odzyskać mojego Louisa ! Nic nie pomoże mi być razem z nim. Jest jedno wyjście... Nie ! Nie mogę tego zrobić ! Muszę być silna. Tak jak powiedział Harry. Jeśli popełniłabym samobójstwo to tylko wykazałoby o tym, że jestem słaba i nie umiem sobie poradzić... Kogo ja oszukuję. Przecież i tak sobie nie poradzę. Nie wierzę w to...


Spojrzałam na zegarek. Była godzina 3 w nocy. Musiałam zasnąć. Podniosłam się z łóżka i rozejrzałam po pokoju. ON już nie leżał koło mnie. Pociągnęłam nosem. Było mi strasznie zimno. Fakt, miałam otwarte okno. Opatuliłam się kołdrą, ale to nic nie dało. Wstałam z łóżka i chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i ruszyłam korytarzem w bok. Moja koordynacja ruchowa nie była w tym momencie najlepsza. Upadłam na zimię. Tak właśnie miało teraz wyglądać moje życie. Brakowało w nim kogoś, kto mógłby mi pomóc wyjść z tego dołka. Podniosłam się dopiero po kilku minutach. Nie widząc nic przez zamglone oczy, otworzyłam drzwi od pierwszego lepszego pokoju. Poczułam przyjemne ciepło. Podeszłam d łóżka gdzie było wybrzuszenie. Wydawało mi się, że to pokój Zayna. Położyłam się w łóżku i przykryłam kołdrą.
-Zayn...- szepnęłam i delikatnie potrząsnęłam osobą. Ten ktoś się odwrócił i pomimo iż było ciemno, zauważyłam, że to nie inny niż Horan. - Niall.. ja.. chciałam iść do Zayna. Przepraszam. - pierwsze łzy polały się po moich policzkach gdy chciałam się podnieść. Chłopak jednak pociągnął mnie za rękę.
-Zostań. Nic się nie stało. Kładź się, mogę pójść po Zayna.
-Nie... Nie chodź nigdzie tylko.. - pociągnęłam nosem i zacisnęłam żeby, żeby się nie rozpłakać. - Po prostu nie przytul. - wychlipiałam z mokrymi policzkami, a chłopak mocno przycisnął mnie do siebie.
-Jesteś lodowata. Chodź - położył mnie na łóżku, okrył całą kołdrą i ponownie mocno przytulił. - Nie płacz. - pocałował mnie w głowę i pogładził włosy.
-Ale mi go już tak brakuje. - wyszlochałam. Byłam głupia. Nie kontrolowałam tego co robię, myślę i mówię. Wiadome przecież, że wszystkim go brakuje. Zachowywałam się jak skończona egoistka.
-Wiem Abby. Ale spokojnie, damy radę i przetrwamy to wszystko, obiecuję.
-Nie obiecuj czegoś, czego nie możesz zrobić. - odparłam. Już miałam dość tych obiecanek. Ile można ? Wszyscy tylko tak mówili by mnie uspokoić. Nie rozumieli, że to nic nie daje ? Obietnic nie rzuca się na wiatr. Niall spojrzał mi w oczy.
-Ale ja nie kłamię. Jeśli obiecuję, że damy radę, to tak jest. - pokiwałam twierdząco głową, ale tylko po to, żeby się odczepił. Czułam, że śmierć Louisa bardzo na mnie wpłynie. Nie chciałam tego, ale już czułam, że robię się zimna i pesymistycznie nastawiona dla świata. Niall zaczął nucić jakąś piosenkę. Chyba kołysankę. Poczułam, że moje opuchnięte powieki robią się coraz cięższe. Nie chciałam ich zamknąć. Nie mogłam tak po prostu sobie spać z myślą, że już nie obudzę się przy tym samym facecie. Zresztą co ja wyrabiam ?! Leżę w łóżku z innych chłopakiem od razu po tym, jak mój umarł. Abby opanuj się. Po prostu leżysz. Odetchnęłam głęboko i choć nie chciałam, zamknęłam powieki i zasnęłam...

-NIALL-

Usłyszałem miarowy oddech Abby. Zasnęła. Spojrzałem w sufit nie przestając głaskać jej brązowych włosów. Martwiłem się o nią. Bałem się, że sobie coś zrobi... Louis dlaczego teraz odszedłeś ? Ona sama sobie nie da rady. A co z zespołem ? Jak ja mogę myśleć teraz o własnym tyłku. Już nie ma One Direction i tyle. Trzeba żyć dalej. Jak normalni ludzie. Odetchnąłem głęboko i po chwili zasnąłem.

-ABBY-
Przebudziłam się i ruszyłam powiekami. Byłam w innym pokoju. Spojrzałam na osobę leżącą koło mnie. To był... Niall ?! Co się stało? Potrząsnęłam głową i przed oczami przemknęły mi wszystkie wczorajsze wydarzenia. Poczułam, że do oczu napływają mi łzy. Czyli to prawda. Louisa już nie ma pośród nas. Pociągnęłam nosem, a mój towarzysz się przebudził.
-Abby.. - przytulił mnie. Tak właśnie tego teraz potrzebuję. Dużo miłości, uścisków. Może to mi pomoże przeżyć.
-Dziękuję. - szepnęłam i podniosłam się z łóżka. Miałam na sobie jeszcze wczorajsze ubrania. Doszłam chwiejnym krokiem do drzwi i otworzyłam je w tym samym momencie co Harry mający pokój na przeciwko. Wyglądał okropnie. Podkrążone i opuchnięte oczy, blada twarz. Sama nie wyglądałam pewnie lepiej. W tym samym momencie rzuciliśmy się sobie w objęcia. Rozpłakaliśmy się na powrót. Tak pewnie będą wyglądały nasze początki dnia.
-Chodź coś zjeść. - zaproponował ,ale ja pokiwałam przecząco głową.
-Nie jestem głodna. - odparłam oschle i chciałam ruszyć do swojego pokoju, ale Hazza nie odpuszczał.
-Musisz cos zjeść. Abby tak nie można. - powiedział troskliwie. Wiedziałam, że chce dobrze, ale nie miałam ochoty z nikim rozmawiać na tematy typu ,,jak się czujesz".
-Zostaw mnie. - pobiegłam do pokoju i zakluczyłam za sobą drzwi. Rozpłakana osunęłam się na ziemię. Usłyszałam jeszcze tylko pukanie do drzwi i błagalny ton Harrego. Nie miałam zamiaru otwierać. Moim planem było pozostać w tym pokoju jak najdłużej.



Kochane co mogę zrobić, abyście mi wybaczyły ? Tylko nie mówcie, żeby ożywić Louisa, bo to niemożliwe... Przepraszam was bardzo, szkoda mi was jak czytam, że płaczecie... Nie wiedziałam, że aż tak wpłynie na was. Jedna dziewczyna napisała, że myślała, że będzie sielanka. Otóż nie i bardzo mi z tego powodu przykro. Już kiedyś pisałam, że tym blogiem chcę pokazać, że życie nie jest kolorowe i jak z filmów, ale postaram się kiedyś tam napisać bloga gdzie cały czas będzie wszystko Happy zgoda ? Dziękuję wam za wszystkie komentarze i przepraszam.
Co do rozdziału to chciałam, aby wyszedł trochę inaczej, od połowy marca praktycznie myślałam o nim, ale nie wyszło tak jak chciałam...

Pozdrawiam
black.character

23 komentarze:

  1. Teraz to dopiero się rozpłakałam, aż mnie w ścisnęło. Nie rozumiem jak mogłaś to zrobić, no ale trudno twoja wola.
    Wybaczę ci jeżeli w końcu napiszesz co w ty liście ma być w następnym rozdziale.
    A jeszcze tylko mi nie mów że ona teraz będzie z Horanem ja go nie lubie .... To znaczy lubie ale nie tak jak Lou nie mogłaś jego zabić ?
    Dobra czekam na następny bo widzę że weny masz dużo to pisz szybko :P

    OdpowiedzUsuń
  2. to co już słyszałaś ♥ :
    A GDZIE MÓJ LIST , CHOLERA JASNA ! ; oo
    JA CHCE JUZ KUŹWA NASTEPNY BO OCIPIEJE , SERRIO . krwawie od wewnątrz.
    weż zrób taki happy end, że bd jechać na pogrzeb i bd wypadek i zginą wszyscy ahhahaha ,wtedy to juz mnie calkiem zabiejsz i nie tylko mnie.
    ale normalnie Ci mówie, kocham Cie ,a to opowiadanie jest jednym z moich ulubuinych ,żeby nie było ,ale jestem MOCNO W SZOKU. ; * ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże,przy tym rozdziale płakałam cały czas i dalej płaczę. Kurczę,szkoda mi Abby... Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurwa, jakbyś mnie teraz widziała to byś pomyślała, że jestem nie normalna. A ja po prostu mam uczucia. Ryczę i ryczę i ryczę i końca nie widać ;(((( Kurde jak sobie pomyślę, że Louisa już nie ma i nie będzie... Nie mieści mi się to w głowie :/ Wyobrażam sobie co teraz oni wszyscy przeżywają, jak oni się muszą czuć. Odeszła jedna z najważniejszych osób w ich życiu i w moim też :/
    Ja pierdole, nie wiem co napisać, tego co czuje nie da się dobrze obrać w słowa ;(
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny bo muszę wiedzieć co jest w tym liście ! Niech to się wszystko wyjaśni ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozbierałam się trochę, już nie płakałam, ale oczy mi się zaszkliły...
    Abby będzie z Niall'em, prawda?
    Dodasz w następnym rozdziale list?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w następnym rozdziale będzie list, postaram się przynajmniej, ale nigdy nie wiadomo co mi strzeli do głowy q;

      Usuń
  6. Napiszę tylko tyle, że bardzo mi szkoda Abby i chłopaków, bo nic więcej nie wymyślę :( Oczywiście czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę.
    Tak to wszystko opisałaś, że czuję, jakby to mnie umarł ukochany chłopak. Cóż, chyba nigdy się z tym nie pogodzę. Louis nie żyje? Nie mogę w to uwierzyć.
    Kurwa mać, zmoczyłam klawiaturę. Cała mokra kuźwa jest. Nie mogę nie płakać, a mnie bardzo trudno doprowadza się do płaczu. Tobie się to udało dwoma rozdziałami.
    Przykro czytać ten rozdział, ale kocham Twój talent.
    Całuski, Angie

    OdpowiedzUsuń
  8. Poryczałam się..
    Kocham to opowiadanie,
    czekam na kolejny rozdział
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurwa!! Co ty zrobiłaś z moim kochanym Lou??!! Płaczę.. dobrze że mnie teraz nikt nie widzi bo by mnie wziął za jakąś wariatkę.. To chyba 2 blog (który czytam) w którym umiera Louis.. :( Ehh.. Trochę szkoda.. Boże!! Co ja piszę w ogóle.. trochę??!! Mnie chyba naprawdę pojebało.. Rozdział jest świetny poza tym że uśmierciłaś Lou.. Ciekawe co teraz będzie z Abby i innymi.. A kiedy będzie ten list?? Bo jestem ciekawa, i to baaardzo co w nim będzie.. Mam nadzieję, że już nie będę płakała przez twoje opowiadanie..
    Życzę weny i czekam na nexta
    Adziaa<3

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz co? Pierwszy raz się cieszę, że ktoś uśmiercił 'głównego' bohatera nie kończąc opowiadania. Dlaczego: (uwaga, będzie długo)
    -Opisałaś prawdziwie załamanie Abby
    -KOCHAM CIĘ ZA TO ŻE ABBY NIE SIĘGNĘŁA PO ŻYLETKĘ, NARKOTYKI, ŚRODKI USPOKAJAJĄCE!!!
    -Ten rozdział, mimo że króciutki, GENIALNY <3
    -Do drugiego podpunktu- czytałam już naprawdę dużo opowiadań, gdy osoba która miała bliskie kontakty z drugą osobą która została zabita sięgała po narkotyki, żyletkę itp. Bardzo się zmieniała. Nie mówię tu o ukochanej osobie, bo po raz pierwszy spotykam się, żeby autorka uśmiercała, można by powiedzieć głównego bohatera. I jakoś widzę Abby razem z Harrym ;)
    Co bym mogła tu jeszcze napisać. Rozwijasz swój talent. Czytając nie byłam największą fanką, podobał mi się blog, i tyle. Ostatnie rozdziały sprawiły, że widzę jak coraz lepiej piszesz.
    Życzę Ci jak najwięcej weny, i czekam na kolejne rozdziały (no i na ten list!!! ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za jedne z najmilszych słów jakie usłyszałam ! Na prawdę się wzruszyłam, dziękuję, że podobają ci sie moje pomysły. I cieszę się, że polubiłaś mój blog i że w ogóle go czytasz ;**

      Usuń
  11. Świetnie opisałaś smutek o śmierci. I w sumie już nie mogę się doczekać jak będą wyglądały następne dni i co będzie w liście. Po prostu świetny opis. Ta rozpacz po prostu aż mi łzy leciały. Świetne opisy i ta akcja po prostu BRAWO DLA CIEBIE ! ♥
    Kocham tego bloga ! I czekam na WIĘCEJ !

    OdpowiedzUsuń
  12. kurcze przez ciebie jestem w mocnym szoku tylko błagam niech abby nie będzie teraz z harrym i daj w końcu ten list

    OdpowiedzUsuń
  13. boze poryczałam sie! i cały czas rycze! jeezu jak ma to wszystko wygladac bez głw bohatera?! masakra. ale wierze w ciebie ze cos wymyslisz. a jak opisalas jej cierpienie i wg to normalnie poezja!
    zapraszam do mnie gdzie wstawiłam dzisiaj 18 rozdział :)
    69-imagination.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG! ryczę jak debil! ja nie wiem nasz cudowne opowiadanie a ja rozwaliłam krzesło! już tak mam że jak coś się stanie to walę głową o ścianę i rozwalam wszystko do o koła :( no cóż jest mi tak przykro że chyba zaraz sama się zabiję. niestety taką psychikę anie mam innej :< i mam taki pomysł oczywiście jeśli tylko będziesz chciała : możesz zrobić drugie inne zakończenie takie szczęśliwe :) proszę dla mnie jeśli do żyję . jesteś cudowna ! Amen.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nie płakałam ale było blisko ;D Szkoda że jednak Lois nie żyje :( Ale wiem co możesz zrobić żebym Ci wybaczyła :
    Po pierwsze
    Mósisz napisać '2 część' wiesz o co chodzi że po tym jak on już nie żyje ..
    Po drugie
    W drugiej częsci ma być z Niallem ;DD
    A po trzecie
    W następnym rozdziale chce przeczytać list od Louisa ;D
    I tak jak ktoś wyżej napisał dobrze ze Abby się nie zabiła , naćpała itd. Aaalbo jak nie chcesz pisać 2 częsci to nowy blog to też będzie dobre ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeżeli ktoś spyta mnie o dobry wyciskacz łez polecę Twojego bloga, wgl będę polecała tego bloga.
    Kocham go i ciebie za to, że wciągasz czytelnika w swój świat.
    Czekam i zapraszam do mnie
    http://keep-calm-and-go-to-england.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ha, może to i śmieszne, ale znowu płaczę ;3 Jak w następnym rozdziale będzie już ten list od Louis'a to Ci jakoś wybaczę! hahah :) Pozdrawiam, i czekam z niecierpliwością na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  18. A no tak, i zapomniałabym.. Abby mogłaby się starać też trochę powspierać Harry'ego, staram się ją zrozumieć, ale Harry też cierpi, a przecież próbuje jakoś jej pomóc. Aż mi się jego żal robi :( Jeszcze raz pozdrawiam :D Ania

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiesz co ? Dawno nie plakalam na zadnym blogu ... serio, ale te ostatnie rozdzialy to zmienily ... Nie mowie, ze zwalilas to opowiadanie czy cos, tylko po prostu taka jest moja reakcja, zarowno ja, jak i reszta sa ludzmi, ludzmi z sercem i uczuciami, dlatego nas tak to rusza i dlatego wylewamy lzy, chociaz to fikcja, ale fikcja tak realna, ze nie da sie nie plakac ! Gdybys "ozywila" Louisa ( chociaz bardzo bym tego pragnela ) to wiem, ze to nie mozesz tego zrobic, bo nic takiego w zyciu sie nie zdarza, gdybys tak zrobila to bym cie i pokochala i znienawidzila jednoczesnie ... Dlaczego ? Na pierwsza reakcje znasz powod, a dlaczego znienawidzila ? Bo wtedy ze swojego zyciowego opowiadania zrobilabys gowniana bajke z Happy Endem, a nie kazde zycie konczy sie Happy Endem ... Zycie to definicja radosci, szczescia, ale rowniez bolu, cierpienia i samotnosci ... I nic z tym nie mozemy zrobic, dlatego podziwiam cie, ze zdecydowalas sie na tak powazna decyzje :) Bo usmiercic Louisa Tomlinson'a, nie przywracajac go do zycia i nie robic z tego happy bajeczki, to naprawde szacun dziewczyno :) Chlopcy sa wspanialym wsparciem :) Do nastepnego :) xx

    OdpowiedzUsuń
  20. przez Ciebie teraz płaczę, i mam chyba z całe opakowanie chusteczek porozrzucanych na biurku!

    OdpowiedzUsuń
  21. Boże... Z moich oczu leci wodospad;(

    OdpowiedzUsuń