sobota, 7 kwietnia 2012

trzydziesty czwarty ♥

9 dni później

Wszyscy biegaliśmy po domu szukając najpotrzebniejszych rzeczy. Mieliśmy wylatywać jutro z samego rana, ale manager przesunął nam lot na 20.
-Louis widziałeś moje czarne szpilki ? - zapytałam grzebiąc w wielkiej szafie.
-Masz je na sobie - odpwiedziałam, a ja uderzyłam sie otwartą ręką w czoło. Spojrzałam na zegarek. Była 19:25. Jak zwykle złapaliśmy opóźnienie. Siłowałam ise właśnie z moim upartym zamkiem od torby.
-Pomóż - jęknęłam w stronę Lou.
-Usiądź na niej - powiedział, a ja posłusznie zajęłam miejsce na torbie. Chłopak zapiął ją, a ja pocałowałam go przelotnie. Wyjechałam torbą na korytarz i stanęłam przy schodach.
-Daj pomogę - zaoferował sie Niall i zniósł moją czerwoną torbę na dół.
-Dzięki - odpowiedziałam mu uśmiechając się. Dolecimy do Los Angeles o 8 rano. I znów będę musiała przeżyć ten sam dzień .. 23 września. Wyszczerzyła sie jednak na moją urodzinową niespodziankę dla Niallera, która miała mu zająć całe popołudnie.
Ponagliłam resztę i o 19:45 siedzieliśmy w limuzynie. W aucie Zayn starał się ułożyć swoje włosy, ale co chwilę opadał na boki z powodu prędkości z jaką jechaliśmy.
-No szlag ! Abby pomóż - jęknął. Pomogłam mu widząc jego minę jakby zaraz miał się popłakać. No lotnisko biegliśmy. Dwie minuty przed odlotem wkroczylismy na pokład ich prywatnego samolotu. Zajęłam miejsce w wygodnym, skórzanym fotelu między Louisem a Harrym. Na przeciwko nas siedziała ponostała trójka. Siedzieliśmy w ciszy oczekując na wylot. Złapałam Louisa za rękę, a ten uśmiechnął sie do mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu, a ten swoją głowę oparł na mojej. Poczułam, że startujemy. Zawsze bałam się startu. Tomlinson gładził moją dłoń swoim kciukiem. Zamnęłam oczy oczekując aż usłyszę od stewardesy, że możemy odpiąć pasy. Pięć minut później usłyszałam upragniony komunikat. Wszyscy odpięli pasy. Cisza nie trwała długo. Przerwał ją Harry.
-Nudzi mi się - jęknął, a my wszyscy westchnęliśmy.
-Co powiedzie na karty ? - zapytałam wyszczerzając zęby, a reszta pokiwała głowami. Wyjęłam karty z torebki i potasowałam. Rozdałam każdemu i sprawdziłam swoje karty.
-Harry nie patrz ! - skarciłam loczka, który wyszczerzał zęby w złośliwym uśmieszku.
-Nie masz szans - rzucił, a ja popatrzyłam na niego spojrzeniem mówiącym ,,że co proszę?". Graliśmy w pokera, wiec wymieniłam karty i specjalnie udałam grymas.
-I jak ? Co macie ? - zapytał podekscytowany Liam.
-A o co gramy tak w ogóle ? - zapytałam unosząc brew.
-Hmm.. O jedzenie ! Dawać to co macie - zaoferował Niall.
-Tylko nie moje żelki - jęknął Harry.
-Dawaj wszystko - ponagliłam go i sama wyjęłam swój mały zapas. Gdy wszyscy dali cos od siebie uzbierała sie tego niezła kupka. - Ok to najpierw gramy o tę potężną paczkę żelek - powiedziałam złowieszczo i położyłam je na środku.
-Ok to co macie ? - zapytał ponownie Liam, a każdy pokazał swoje karty oprócz mnie. - Abby ? - ponaglił mnie, a ja sie skrzywiłam. - Wiesz w ogóle jak w to sie gra ? - zapytał lekko chichocząc, a ja specjalnie spuściłam głowę.
-Oj kochanie nie przejmuj sie - odezwał sie Lou i otoczył mnie ramieniem - Pokaż co masz.
-Em... Mam asa, króla, dame, waleta i dziesiątke i wszystkie kier. Co to jest ? - zapytałam ledwo powstrzymując śmiech, a wszystkim szczęka opadła.
-Który raz w to grasz ? - zapytał Niall.
-Em.. grałam kiedyś, ale już zapomniałam tak trochę - udałam niewiniątko.
-Masz pokera - jęknął Harry, a ja udawałam głupią.
-Czyli co ? - zapytałam uśmeichając sie do obrażonego loczka.
-Wygrałaś - wypowiedział ledwie słyszalnym głosem.
-O fajnie - uradowana zgarnęłam paczkę żelków i spojrzałam na Liama, który przyglądał mi się badawczo - no co ? - zapytałam chichocząc.
-Kłamiesz prawda ? Tak serio to umiesz grać - odezwał sie poważnym głosem, a ja spojrzałam na każdego po kolei i przewróciłam oczami.
-No ok umiem grac, ale teraz to był tylko fuks - usprawiedliwiłam się, a wszyscy zrobili na mnie duze oczy - No co ?
-Ja sie tak nie bawie - naburmuszył się Niall.
-No przestań. Może będziemy grać zespołowo co ? - zachęciłam innych.
-Ale że niby jak ? - dopytywał sie Zayn.
-No tak jak siedzimy. Ja, Lou i Harry na was - oznajmiłam im, a ci przez chwile się wahali.
-No nei wiem... - zaczął Liam.
-No dalej to tylko gra - odpowiedział mu loczek.
-Ta, bo ty masz lepszą drużyną a tu leżą moje cukierki, ulubione ciastka, żelki... - zaczął wyliczać Nialla, a ja postanowiłam wziać ich sposobem.
-Ok, boicie sie nie ma sprawy - odpowiedziałam uśmiechajac się delikatnie.
-Co ? Kto tu powiedział, że sie boimy ? - zaczął Liam prostując się.
-No ok, ja rozumiem, nie musimy tak grać skoro nie chcecie.
-Gramy. Abby rozkładaj karty - oznajmił Niall, a ja uśmiechnęłam sie złowieszczo.
-No nieźle to wykombinowałaś - szepnął mi na ucho Louis.
Odpowiedziałam mu uśmiechem. Następne partie prowadziliśmy, ale żeby nie zniechęcić drugiej drużyny trochę daliśmy im fory.
-Wymień tą - zasugerował Harry.
-Ale po co ? Przecież z tego jest para - szepnęłam do niego.
-No ale reszta jest w kolorze trefl, wiec tą wymień i będziemy mieli kolor - syknął.
-Ok, ale jak nie to będzie na Ciebie - posłuchałam go i wymieniłam kartę. Dostalismy w zamian damę karo. - o i super ! - warknęłam na niego.
-I co macie ? - zapytał Liam wyszczerzając się.
-Nic nie mamy - oznajmiłam uśmiechając sie sarkastycznie i posyłając loczkowi mordercze spojrzenie. W następnej partii Louis zaczął sugerować.
-Wymień asa, może będzie kareta z dam.
-Ok - odparłam bez wahania i wymieniłam kartę. Zamiast czwartej damy dostaliśmy jednak dziesiątkę.
-Przepraszam - jęknął, ale zauwazyłam, że mamy drugą dziesiatkę czyli fulla.
-No i co spieprzyłeś, jego też musisz wyzwać - powiedział Harry wskazując na Lou palcem.
-Stul dziób. Mamy fulla a wy ? - położyłam karty z uśmiechem.
-My mamy trójkę. - odezwał sie Zayn ze smutną miną.
-Mówiłem, żeby nie wymieniać ! - warknął na Niego Niall i zaczęli se wykłócać przy czym my zgarnęliśmy paczkę ciastek.
Wojna skończyła sie praktycznie remisem. Podzieliliśmy słodycze na trzy cześci. Oczywiście nie zabrakło jęków Harrego, który nei wiedział z czego zrezygnowac.
-Kochany oddawaj te żelki, albo tą czekoladę, bo jest nierówno.
-Czemu akurat te żelki lub ta czekolada ? - jęknął robiąc smutną minę.
-No to te ciastka - przewróciłąm oczami i już za nie chwyciłam gdy je wyrwał.
-Nie ! To moje ulubione. Weź inne.
-Harry ! Ale z ciebie dzieciak. Wypachaj sie tym wszystkim - odparłam dla świętego spokoju i zajęłam swoje miejsce. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 24. Która była w takim razie w Los Angeles ? - Ey ludzie ja ide spać, bo już późno. - odezwałam się gdy tamci sie wykłócali o coś.
-To idź spać - odezwał sie Zayn i wrócił do grania w jakąś grę na komórce.
-To idę - powiedziałam i oparłam głowę na ramieniu Louisa.
-Już poszłaś ? Nie zmęczyłaś sie za bardzo ? - zapytał sarkastycznie Harry.
-Zayn kochanie weź go walnij - odparłam i po chwili słysząłam jęk Hazzy. Po jakiejś godzinie reszta postanowiła też się przespać. No nareszcie, bo pzez tą godzinę tylko leżałam na ramieniu Louis, który gładził moje włosy.
-Może tak się zamkniecie już, bo moja dziewczyna śpi ? - warknął zdenerwowany Louis.
-No już dobrze dobrze. Co sie tak denerwujesz - powiedział Zayn.
-Bo od godziny śmiejecie sie jak nienormalny, a jutro też jest dzień ? - odpwoeidxział im sarkastycznie. Nikt już więcej nic nie powiedział, a ja uśmeichnęłam sie wyobrażając sobie minę Zayna. Po chwili odpłynęłam.

-Wstawaj ksiażniczko - obudził mnie najpiękniejszy głos na całej kuli ziemskiej.
-Jeszcze pięć minut - jęknęłam. Poczułam, że ktoś odpina mi pas, który nie wiem kiedy został zapiety. Następnie podnosi mnie i niesie na rękach. - No Louis na umiem iść - rzuciłam chichocząc. Otworzyłam oczy i ujrzałam mojego przystojnego chłopaka uśmiechającego sie do mnie.
-A pójdziesz ? - zapytał, a ja pokręciłam głową. - No właśnie. - doniósł mnie aż do wyjścia. Wtedy postanowiłam, że sama dam sobie radę. Na lotnisku czekało na nas mnóstwo fanek. A resztej na chłopców nie na mnie. Ja udałam się do dużej limuzyny w której siedziała Emily, która w Los Angeles była już od kilku dni.
-Emily ! - rzuciłam się blondynce na szyję powodując nasz upadek na podłogę. Wybuchnęłyśmy śmiechem. Szczęście, że szyby były czarne.
-No hej ! Jak podróż ? - zapytała uśmiechając sie słodko.
-Ujdzie, ale nigdy już nie polecę z nimi - zaśmiałam sie, a dziewczyna razem ze mną - A jak u Ciebie ? Co z babcią ? - zapytałam z troską. W końcu przyleciałą tu ze względu na chorą babci.
-A wiesz, że dobrze ? Już wypisali ją ze szpitala i wróciła do cioci do domu - odpowiedziała uszczęśliwiona.
Gadałyśmy tak moze jeszcze z 15 minut i drzwi otworzyły się. Chłopcy wsiadali do auta jakieś 5 minut. Wszyscy przywitali sie z Emily i zajęli miejsca. Harry był trochę naburmuszony.
-Nie cierpie tego - skwitował w końcu krzyżując ręce na piersiach.
-Ale czego kochany ? - zapytała Emily odgarniając mu włosy ze zmarszczonego od gniewu czoła.
-Tego, że nie można z fanami pogadać i muszę omijać niektóre z nich, bo ochroniaż mu tak każe - odpowiedział, a reszta przytaknęła mu.
-Później będą mówić, że uważamy się za mega gwiazdu - dodał Louis, a ja pogłaskałam go po policzku.
-Na pewno tak nie myślą. Skoro są waszymi fanami to muszą to zrozumieć, że to wasza praca i to nie od was zależy - pocieszyłam go, a ten uśmiechnął sie i pocałował mnie w usta.
Zatrzymaliśmy sie przed wysokim budynkiem o kremowych ścianach i dużych oknach.
-Nasz hotel - poinformował mnie Lou otaczając ramieniem.
Weszliśmy do środka i zameldowaliśmy się. Mielismy try pokoje. Jeden zalmowałam ja i Lou, drugi Harry i Emily a trzeci Niall, Zayn i Liam. Braciszek na początku trochę się wahał, czy mogę być sama z Lou w pokoju, ale mój wybuch gniewu cofnął jego wahanie. Otworzyłam drzwi numer 516. Pokój był dość duży. Ściany były koloru niebieskiego, a gdzieniegdzie miał granatowe pasy. Po lewej duże dwuosobowe łóżko z białą pościelą, obok drzwi do łazienki. Przed łóżkiem kanapa na przeciwko telewizor. Po prawej kilka szafek. Wyjęłam z torby kosmetyczke i poszłam wziąć prysznic. Po mnie wykonał tę czynność Louis.
-Podoba ci sie ? - zapytał Lou po wyjściu z łazienki, a ja rzuciłam sie na łóżko.
-Jest cudownie - odparłam zamukając oczy. Po chwili koło mnie położył sie Tomlinson.
-Kocham Cię wiesz ? - rzekł, a ja uśmiechnęłam sie szeroko.
-Wiem, ja Ciebie te - złączyliśmy się w pocałunku, ale przerwał nam huk drzwi w których pojawił się Liam.
-Nie umiesz pukać ? - warknął na niego Lou.
-Yyy... Nie. Chodźcie coś zjeść - i zniknął nam z oczu.
-Zawsze wiedzą kiedy przerwać - jęknęłam i podniosłam sie z łóżka. Usłyszałam dźwięk telefonu. George. - Halo ?
-Kochanie, Justin będzie w studiu tak koło 12. - spojrzałam na zegarek. 10:05.
-Okej będę na pewno. Dzięki, Kocham cię - rozłączyłam sie i spojrząłam na Louis, który miał uniesioną brew. - Co ?
-Kogo tam tak kochasz co ? - zapytał, a ja wybuchłam śmiechem.
-Przestań, to George. O 12 w studiu - poinformowałam go i pocałowałam. - Chodź idziemy cos zjeść. - wzięłam torebkę i poszlismy na dół gdzie była już reszta. Poszliśmy do restauracji i zamówiliśmy jedzenie. Po zjedzeniu spojrzałam na zegarek. 11:45. - Okej ludzie ja Lou i Niall musimy spadac. - oznajmiłam a reszta wyszczerzyła się wiedząc o naszym planie.
-Ale gdzie idziemy ? Ja chyba coś jeszcze zamówię - zasmucił się.
-Zobaczysz. Chodź. Cześć - pożegnaliśmy sie i wyszlismy w trójkę. Lou złapał taksówkę, a ja wyjęłam z torebki przepaskę.
-Co robisz ? - zapytał zdezorientowany blondyn.
-Nie pytaj od tej chwili o nic - rozkazałam mu i wsiedliśmy do taksówki. Po drodze blondyn pytał co chwile gdzie jedziemy i po co. Dostawałam już szału.
-Daleko jeszcze ? - zapytał po raz setny.
-Nie ! To tutaj - zapłacilismy teksówkarzowi i wysiedliśmy z auta.
-Mogę to zdjąć ? - jęknął blondyn tupiąc nogą.
-Nie. Lou idziesz z nami ? - zapytałam a ten ochoczo pokiwał głową. Weszliśmy do dużego studia. Recepcjonistka pokierowała nas do sali numer 11. Stanęliśmy przed szklanymi drzwiami. Widziałam za nimi Justina i Georga. Ustawiłam Nialla przodem do siebie tak aby nic nie widział i zdjełam mu opaskę.
-No nareszcie - jęknął przecierajac oczy i rozejrzał sie wokół. Gdzie jesteśmy ? - chciał się odwrócić, ale pociagnęłam go za nadgarstek.
-Niall, pamietasz swoje urodziny ?
-No tak miałem niezłą imprezę - uśmiechnał się za samo wspomnienie.
-Ale pamietasz tez, że nie dostałeś ode mnie prezentu - stwierdziłam, a ten pokiwał smutno głową. - Bardzo cie przepraszam, ale po prostu nie mogłam wczesniej.
-Ale o co chodzi ? - zapytał poddenerwowany.
-Wszystkiego najlepszego - powiedziałam i odwróciłam go w stroję uśmiechającego sie Justina. W pierwszej chwili blondyn zbladł, ale w drugiej po prostu wybuchł ze szczęścia.
-Jezu Abby jesteś Bogiem ! A raczej Boginią ! Dziękuję dziękuję dziękuję ! - krzyczął jak opętany i zaczął mnie przytulać, a następnie podniósł mnie i zaczał ze mną wirować w powietrzu.
-No już dobrze dobrze, ogarnij się ! - chłopak odstawił mnie na ziemię i odetchnął głęboko. - Chodź - otworzyłam drzwi do sali. - Cześć George - przytuliłam ojczyma, a następnie przedstawiłam mu moich dwóch chłopców.
-Miło mi pana poznać - odpowiedział uśmiechnięty Louis ściskając ręke mojemu ojczymowi.
-I wzajemnie. Ok chłopcy tego młodzieńca chyba nie muszę wam przedstawiać - wskazał na Justina.
-No jasne, że nie - odpowiedział Horan coraz bardziej podekscytowany.
-Justin to jest Niall i Lous - poinformowałam piosenkarza.
-Chwila chwila... Czy my sie nie znamy ? - wskazał na Horana.
-Pamietasz ?! On mnie pamieta ! - wrzasnął uradowany Horan i patrząsnął mną energicznie.
-No już dobrze dobrze. Zostawiamy was samych. Miły cię było Justin zobaczyć - zwróciłam sie do chłopaka, a ten mnie przytulił przyjaźnie.
-No i wzajemnie. Niall, zaraz idziemy nagrywać piosenkę - odezwał isę do blondyna, a ja nie umiałam określić jak bardzo był szczęślwy w tym momencie.
-Pa tato, widzimy sie na obiedzie jutro - pożegnałam sie z ojcem.
-Oczywiście. Miło było cie poznać Louis - odezwał sie do moejgo chłopaka, który wychodził za mną.
-I wzajemnie.
Opuscilismy studio cali uśmiechnięci.
-Wiesz co, jesteś cudowna ! - zwrócił sie do mnie Louis i pocałował mnie czule.




Tyle. Nawet nie wiecie jak sie namęczyłam, żeby wyszło to jakos w miare... Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale nie mam już siły ich sprawdzać ;/
Dziękuję za wszystkie komentarze. Widziałam, że jesteście oburzeni z powodu, że nie pisze nico tym co skrywa Louis, no ale kochani dowiecie sie już .... niedługo xd Dowiedzie sie o co tytaj w tym wszystkim chodzi xd. Ale to jeszcze trochę musicie poczekać q; Cierpliwości.

Z racji tego, że są święta jutro, to nie wiem kiedy dodam następny rozdział... Szantarzu więc nie robię, bo dodam kiedy będę mogła, ale nie obraże się, jeśli komentarzy będzie dużo q;

Zapraszam na bloga Jesteś tym, którego potrzebuję


Pozdrawiam
black.character

17 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Ale Niall był strasznie szczęśliwy ! Dobry pomysł z tym Justinem :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty rozdział. Jestem ciekawa jak to wszystko sie to wszystko dalej potoczy. Czekam na następny rozdział:D:D
    zapraszam do komentowania u mnie :)
    http://69-imagination.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tego bloga :)Choć ten rozdział nie jest jednym z moich ulubionych, jest taki sobie jak dla mnie :) ale i tak wielki szacun za talent do pisania :) bo go masz na 100%!

    PS:zapraszam do mnie http://najamajke.blogspot.com/ (mam nadzieje, że nitk nie obrazi się, że wstawiłam tu link do swojego bloga :P)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział <3 Ale się Niall cieszył z tej niespodzianki ;P Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział a szczególnie jak wyobrażam sobie Harry`ego kłócącego się o te słodycze xD. Ja ci życzę Wesołych Świąt i oczywiście czekam na następny rozdział :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak czytałam o Niallu miałam cały czas banana na twarzy ;D Rozdział jest cudny i musisz wreszcie ujawnić tą tajemnice Louisa ;)) Asia xx

    OdpowiedzUsuń
  7. BOSKO!! Świetnie opisałaś scene spotkania z Justinem:) Owszem jest kilka błędów ale są one raczej małe i najczęściej są to literówki. A mam takie pytanie: piszesz w wordzie czy od razu na blogu?
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział super,czekam na następny:)
    zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  9. Wooow :)
    Chciałabym widzieć minę Horanka, gdy zobaczył Justina :) Abby to ma jednak świetne pomysły, nie powiem :)
    Sorki, że dopiero teraz,
    Ale WESOŁYCH ŚWIĄT :* Terrorystko <3
    Czekam na kolejny,
    Całuski, Angie.

    OdpowiedzUsuń
  10. KIEDY KOLEJNY ROZDZIAŁ? NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ!

    zapraszam do mnie! Przeczytaj, skomentuj i obserwuj! Weź udział w ankiecie Będzie na pewno rewanż! (pamiętaj, aby podać link do swojego bloga) http://najamajke.blogspot.com <-- blog o dziewczynach, które pojechały na jamajkę i spotkały miłość swojego życia

    OdpowiedzUsuń
  11. Twój blog jest cudowny. Wciąż zastanawiam się nad tajemnicą Louisa, mam nadzieję, że to nic z Abby i będą nadal razem . Czekam na następny i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział . Jak większość zastanawia mnie co skrywa Louis . Pzdr. I czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział jest supeeer !! świetnie się czyta a przy okazji to wbijajcie do mnie :
    http://my-world-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem ciekawa kiedy w końcu Louis wyjawi swoją tajemnicę, jednak mam nadzieję, że to nie zniszczy jego związku z Abby bo oni są razem taki słodcy. Uwielbiam ich i tego bloga. ;)

    http://in-life-are-just-beautiful-moments.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaraz doczytam ten rozdział jak przeczytam wszystkie, ale mam jedną uwagę masz bohaterkę tą samą co ja mianowicie Abby. xD A w ogóle wejdź do mnie postaraj się przeczytać wszystkie rozdziały, ja zdołam a ty masz ich więcej niż ja. http://now-is-love-on-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham bloga, choć dziwnie czytać z Justinem, ale ujdzie xD Nice, nice rozdzialik cudo
    now-is-love-on-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń